Manta Emperor III - wielka klapa
Trzecie wcielenie "Cesarza" ma wszelkie zadatki aby stać się przebojem - nowy procesor do odtwarzania DivX i Xvid, który czyta QPEL i GMC, ładniejszy, poważniejszy wygląd, bogatszy zestaw gniazd, niższa cena... Niestety na razie może jedynie wywoływać frustrację użytkowników. Powód jest prosty - na rynek trafił sprzęt, w którym część funkcji po prostu nie działa!
18.01.2006 | aktual.: 18.01.2006 15:21
Emperor to najbardziej gorący i najpopularniejszy stacjonarny odtwarzacz DivX, jaki pojawił się na krajowym rynku w ostatnim roku. Manta sprzedała go w olbrzymich ilościach, a testowany model to trzecia odsłona sławnego Cesarza. Niestety odsłona na razie zdecydowanie najsłabsza. Powód jest prosty - zamiast dopracować oprogramowanie choćby w stopniu podstawowym i wprowadzić ten produkt do sprzedaży, firma rozpoczęła sprzedaż sprzętu, którego część funkcji po prostu nie działa. Zanim przejdę do krytyki tego co powoduje zaciskanie zębów i wystawia użytkownika na próbę nerwów postaram się wyłuszczyć zalety urządzenia. Plusy niewątpliwie są. Emperor wygląda w końcu atrakcyjnie. O ile poprzednie wersje raziły nieco tandetną obudową ( w pierwszej wersji nie można było nawet wyłączyć podświetlania w stylu UFO ), to wersja III prezentuje się bardzo zacnie.
Przedni panel ma tylko 1 przycisk - zasilania, pozostałe klawisze znajdziemy pod uchylną klapką. Szuflada napędu jest grubsza niż we wcześniejszych wersjach, nie musimy w takim stopniu uważać aby jej po prostu przypadkowo nie złamać. Wyświetlacz prezentuje informacje w czytelny sposób, wyświetlając pomarańczowe, przyjemne dla oka czcionki. Jakość użytych tworzyw również jest dobra, wręcz wyróżniająca w tej klasie cenowej. Napisy TXT odtwarzane są bez problemów. Niestety plik z napisami musi nosić taką samą nazwę jak plik z filmem. Czcionka nie jest zbyt piękna, jednak nie będziemy się pastwić nad jej estetyką. Może być wyświetlana w kolorze żółtym i białym.
Zaczynają się schody
Zastrzeżenia mamy do nienajlepszego czytnika, który ma problemy z odczytem płyt z jakimi konkurencyjne modele radziły sobie bez problemów. Jeśli płyta jest nieco porysowana, to napęd na pewno zgłosi problem. Jeśli nie odmówi współpracy w ogóle to będzie zrywał odczyt powodując, że oglądanie filmu zapisanego na takim krążku stanie się niemożliwe.
Producent zastosował w Emperorze III nowy procesor Sunplus dekodujący filmy DivX i Xvid. Jego zaletą ma być pełna obsługa QPEL i GMC. Niestety z naszych testów wynika, że funkcje te nie są obsługiwane w pełni, a nawet jeśli pliki zakodowane przy użyciu tych funkcji zostaną wyświetlone to zamiast poprawiać jakość obrazu często QPEL i GMC wręcz go pogarszają ( przy QOEL powstają zniekształcenia moskitowe, a GMC również wprowadza "śmieci" do obrazu ). Na szczęście filmów zakodowanych z użyciem tych funkcji jest bardzo mało.
Niestety dekodowanie standardowych filmów Xvid i DivX w chwili obecnej ( korzystaliśmy z najnowszego firmware 2.1 ) także nie przychodzi Mancie z łatwością. Problemem jest rozsynchronizowanie obrazu z dźwiękiem. Rozwiązanie w chwili obecnej jest następujące - gdy po ok. 30 min filmu obraz zacznie się niebezpiecznie "rozjeżdzać" z dźwiękiem, należy zatrzymać odtwarzanie i uruchomić plik ponownie ( na szczęście odtwarzacz pamięta gdzie przerwaliśmy oglądanie ). W czasie jednego filmu brak synchronizacji może zdarzać się kilka razy. Minusem jest także niemożność wyboru pliku TXT z napisami, który będzie nosił nazwę inną niż nazwa pliku z filmem. To co jednak przyprawiło nas o dreszcze to obsługa audio i wideo. Odtwarzacz dotarł do redakcji ze starszym firmware. Działało w nim wyjście komponentowe z progresywnym skanowaniem, za pośrednictwem którego podłączaliśmy Mantę m.in. do projektora Epson EMP-TW520. Obraz ok, jeśli jest....
Obraz był całkiem dobry, lepszy niż w Emperorze 2. Kolory były lepiej zrównoważone, a ostrość i szczegółowość obrazu jak na tę cenę akceptowalna. Po aktualizacji oprogramowania wyjście komponentowe przestało być aktywne. Można było za to wyprowadzić sygnał DTS na wyjściu cyfrowym -n do wersji firmware 2.0 DTS nie był obecny! ( przy filmach, bo o dziwo z płyt CD działał bez zarzutu ). Jak widać nie można mieć wszystkiego. Albo działa DTS, albo wyjście komponentowe : ) Niestety bez względu na rodzaj software cały czas mieliśmy problem z dźwiękiem. Podczas odtwarzania dźwięk trzeszczał, syczał, obawialiśmy się o zniszczenie kolumn użytych do testu ( kosztujących ok. 25 tys zł, a więc tyle co 125 Emperorów 3 ). Kolumn zniszczyć nie chcieliśmy, tak więc eksperymentowaliśmy z wyprowadzeniem dźwięku drogą cyfrową i analogową. Niestety nasze próby spełzły na niczym. Dźwięk był tylko poprawny przy odtwarzaniu płyt CD i DVD-Video. Z DivX i Xvid problemy występowały cały czas. W chwili obecnej nie możemy polecić zakupu
Emperora III. Szkoda zdrowia. Lepiej naszym zdaniem dołożyć 80-100 zł i zainwestować w sprawdzone o niebo lepsze odtwarzacze Panasonic DVD-S295 czy bardzo dobre LG DVX9700. Lepszym wyborem będzie też Prince 2 w którym Manta lepiej dopracowała oprogramowanie.
Pomimo wszystkich narzekań, wciąż widzimy potencjał w Emperorze III. Ma dobry procesor i jest lepiej wykonany niż poprzednicy. Niestety dopracowanie oprogramowania woła o pomstę do nieba. Panowie z Manty! Co ma powiedzieć przeciętny użytkownik, który nie zamierza co tydzień wgrywać nowego firmware i prowadzić ciągłych eksperymentów ( użytkownicy na forum Manty zgłaszają sporo awarii podczas aktualizacji oprogramowania. Ten proces nie jest objęty gwarancją, lecz w razie uszkodzenia pamięci, Manta może ją wymienić za "drobną" opłatą rzędu 25 % wartości odtwarzacza ). Odtwarzacz ma służyć do wyświetlania filmów i odtwarzania muzyki, a nie jako pole doświadczalne dla programistów wprawiających się w pisaniu oprogramowania sterującego.
Nasza prośba na przyszłość jest taka - niech kolejny Cesarz działa choćby w stopniu podstawowym - działają wyjścia audio-wideo, odtwarzany jest dźwięk i obraz. Wodotryski można dodać później, jednak pewien poziom minimalny powinien zostać osiągnięty już na etapie rozpoczęcia sprzedaży urządzenia.