Manifestacje w obronie chust islamskich
W Paryżu, dużych miastach
francuskich, w stolicach europejskich oraz na Bliskim Wschodzie
odbyły się liczne manifestacje przeciwko planowanemu
zakazowi noszenia chust islamskich we francuskich szkołach
publicznych.
17.01.2004 20:30
Rząd francuski, w obawie przed narastaniem islamskiego fundamentalizmu, chce wprowadzić od nowego roku szkolnego zakaz wszelkich religijnych symboli w szkołach publicznych - chust islamskich, mycek żydowskich i dużych krzyży chrześcijańskich.
W opinii wielu przywódców muzułmańskich, nowe prawo dotknie około 5 milionów muzułmanów francuskich, którzy stanowią 8% populacji Francji.
W Paryżu, skandując "Chusta moim wyborem" demonstrowało kilka tysięcy osób, głównie młodych kobiet. W manifestacji wzięła też udział grupa z Belgii, przybyła na wezwanie Partii Muzułmanów Francji - radykalnego ugrupowania z siedzibą w Strasburgu.
Na transparentach widniały m.in. takie hasła jak: "Francja moją ojczyzną, zasłona moim życiem". Swoje związki z Francją manifestujący muzułmanie podkreślali również nadawaniem przez głośniki Marsylianki, widać też było manifestanta w czapce frygijskiej - symbolu Republiki Francuskiej.
Manifestujący wznosili okrzyki pod adresem prezydenta Jacquesa Chiraca, który zdecydował się na wprowadzenie oficjalnego zakazu obecności w szkołach publicznych "ostentacyjnych" symboli jak chusty islamskie, żydowskie mycki czy "duże krzyże" chrześcijańskie.
Protestujący, którzy nieśli transparenty z napisem "Świecki fundamentalizm jest zagrożeniem Republiki" twierdzą, że kobiety powinny mieć prawo wyboru, czy nosić chusty.
W innych miastach francuskich, liczących duży odsetek muzułmanów - w Lille i Marsylii, w manifestacjach wzięło udział, odpowiednio 2400 i 1800 osób.
Francuski minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy zapowiedział w piątek, że protesty nie będą miały wpływu na debatę nad planowanym zakazem.
Od Londynu poprzez Stambuł, Ankarę, Bejrut, Gazę i Nablus aż po Bagdad odbywały się w sobotę manifestacje solidarności z muzułmanami francuskimi.
W Londynie przed ambasadą francuska demonstrowało 2.400 osób pod hasłem "Jeśli to ma być demokracja, mówimy: Non, merci". Protestujący skandowali też "Powstrzymać rasistowską wojnę Chiraca" i "Chusty naszym prawem. Chusta nasza wolnością" Równocześnie w rejonie ambasady miał miejsce około 30-osobowy kontrprotest.
Zdaniem szef brytyjskiego MSZ Mike'a O'Briena, rząd W. Brytanii popiera prawa wszystkich ludzi do widocznego posługiwania się symbolami religijnymi.
"Każde państwa mają prawo do swoich decyzji, a my w Wielkiej Brytanii czujemy się dobrze, mając swobodę okazywania swojej religii, widoczną w noszeniu chust, krzyży czy mycek" - stwierdził O'Brien w oświadczeniu. "Integracja nie musi być tożsama z asymilacją" - dodał.
W Berlinie w proteście przeciwko francuskim planom manifestowało, według różnych ocen, 1000 bądź 500 osób.
W Brukseli liczne manifestantki trzymały tabliczki z napisami "Matka Boska - w chuście, Matka Teresa - w zasłonie, siostra Emmanuelle - w zasłonie, a ja?" [siostra Emmanuelle to ogromnie popularna we Francji zakonnica] lub "Moja chusta to moja sprawa".
Największa z manifestacji solidarnościowych na Bliskim Wschodzie miała miejsce w stolicy Libanu. W Bejrucie przed francuską ambasadą przemaszerowało około 2.500 osób. Młode sunnitki w zasłonach protestowały pod osłoną mężczyzn z 17 sunnickich formacji.