Manifestacja w obronie miejsc pracy w Elblągu
W obronie miejsc pracy i praw pracowniczych
manifestowali w Elblągu związkowcy "Solidarności". W
proteście, który przebiegał spokojnie, uczestniczyło według
organizatorów trzy tysiące osób. Według policji, do Elbląga
przyjechało z całej Polski około tysiąca związkowców.
16.09.2003 | aktual.: 16.09.2003 20:44
Szef zarządu regionu elbląskiego Mirosław Kozłowski powiedział, że "Solidarność" nie będzie godziła się na pracę bez płacy. "Walczymy o godność ludzi pracy. Rząd Millera powinien podać się do dymisji, by ulżyć naszemu krajowi".
Przewodniczący Komisji Krajowej "S" Janusz Śniadek podziękował związkowcom, którzy przyjechali z całej Polski, by bronić szwaczek z elbląskiego "Hetmana". Według niego, co dziesiąty Polak sygnalizuje opóźnienia w płaceniu pensji, a niepłacenie za pracę jest "grzechem wołającym o pomstę do nieba i przestępstwem".
Protestujący, przy huku petard, dźwiękach syren alarmowych i gwizdach, wznosili hasła: "Znajdzie się cela dla Leszka Millera", "Miller na Kubę". Na transparentach widniały hasła: "Najpierw płaćcie robotnikom", "Żądamy chleba i pracy", "Dżuma, wąglik, AIDS, cholera - wszystko lepsze od Millera".
Konflikt w Zakładach Odzieżowych "Hetman" w Elblągu stał się głośny, gdy prezes firmy w tym samym dniu, kiedy szwaczki założyły "Solidarność" zwolnił je dyscyplinarnie z pracy. Kobiety założyły związek, by skuteczniej bronić praw pracowniczych. Według nich, mimo że produkcja w zakładzie odbywała się normalnie, nie dostawały pensji w terminie. (mp)