Manifestacja Polaków w Grodnie
Przed siedzibą Związku Polaków na Białorusi w Grodnie pikietuje około 20 osób w proteście przeciwko postępowaniu białoruskich władz wobec władz związku. Są milicjanci w cywilu i mundurach, ale nie interweniują.
28.07.2005 | aktual.: 28.07.2005 12:07
Część osób, które przyszły na pikietę, zaintonowała "Rotę".
Szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys udała się na przesłuchanie, tak jak zobowiązała się dzień wcześniej, gdy z siedziby ZPB w Grodnie próbowała ją zabrać milicja.
Najpierw przybyła pod siedzibę ZPB, gdzie trwa pikieta, w której uczestniczy ok. 20 osób. Po pół godzinie pani Borys pojechała na posterunek milicji samochodem Andrzeja Pisalnika, nieformalnego rzecznika ZPB.
Wcześniej od Andżeliki Borys zażądano podania, by mogła wejść do siedziby ZPB i zabrać swoje rzeczy. Pani Borys do budynku nie wpuścił Kazimierz Znajdziński, jeden ze zwolenników starego zarządu ZPB, któremu towarzyszą milicjanci.
Milicja białoruska po przesłuchaniu zwolniła późną nocą ze środy na czwartek wszystkich Polaków zatrzymanych trzy godziny wcześniej w siedzibie Związku Polaków na Białorusi w Grodnie.
W środę o godzinie 21 czasu polskiego pod siedzibę ZPB w Grodnie podjechało kilka milicyjnych samochodów terenowych. Funkcjonariusze milicji, w większości po cywilnemu, wtargnęli do budynku. Zaraz za nimi do ZPB wszedł prezes tzw. starego kierownictwa Związku, Tadeusz Kruczkowski. Z gmachu wyprowadzono siłą kilkanaście osób znajdujących się w siedzibie Związku, w tym szefową organizacji Andżelikę Borys, Andrzeja Pisalnika i Ines Todoryk oraz innych działaczy, m.in. starszych ludzi. Milicja poszarpała im ubrania.