PolskaMamy za mało mniejszości

Mamy za mało mniejszości



Wczoraj Sejm uchwalił ustawę o mniejszościach narodowych. Wer-sję przyjętą przez parlament chcą poprawić w Senacie i autorzy ustawy, i liderzy mniejszości.

05.11.2004 | aktual.: 05.11.2004 09:13

Ustawa o mniejszościach narodowych rodziła się w Sejmie wyjątkowo długo, bo jej pierwsza wersja powstały już w 1989 roku. Wczoraj wreszcie udało się ją uchwalić. Sądząc po pierwszych reakcjach, nikomu jednak nie sprawiła radości. Dla mniejszości uchwalono zbyt mało, zdaniem przeciwników ustawy i tak zbyt wiele. Przed ostatnim czytaniem posłowie zgłosili do ustawy 48 poprawek. Uchwalili wprawdzie tylko kilka z nich, ale zmiany idą dość daleko. Z ustawy wypadł cały artykuł 9, który pozwalał członkom mniejszości na kontaktowanie się z urzędami gmin w mowie i w piśmie w języku mniejszości jako języku pomocniczym. Po czwartkowym głosowaniu nie będzie więc można na Opolszczyźnie składać podań do gminy po niemiecku. W naszym regionie nie będzie też dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości i nazwami ulic. W projekcie ustawy Rada Gminy mogła zaproponować ich umieszczenie, gdy na danym terenie mniejszość stanowiła - według ostatniego spisu powszechnego – 8 procent ludności. Posłowie podnieśli ten próg do 50
procent.

- Skoro nie mieliśmy tablic z niemieckimi nazwami miejscowości przez minione pięćdziesiąt kilka lat, to będziemy nadal bez nich żyć – ocenia Piotr Miczka, wójt gminy Walce. – Ale jeśli prawo obowiązujące u nas będzie odbiegać od europejskich standardów, to bardziej niż mniejszość ucierpi wizerunek Polski. Przeciwnicy ustawy przypominają, że w większości krajów Europy zachodniej nie ma ustaw o mniejszościach. Członkowie mniejszości odpowiadają, że i bez ustaw dwujęzyczne tablice są tam normą, a języka pomocniczego używa się w urzędach od kilkudziesięciu lat.

- Na pograniczu niemiecko-belgijskim urzędnicy gminni już od 1972 roku załatwiają interesantów dwujęzycznie, choć formalnie w Belgii nie ma mniejszości niemieckiej i nie budzi to żadnych kontrowersji – mówi Piotr Miczka. – Z drugiej strony u nas osoby, które nie umiałyby napisać podania do gminy po polsku należą do absolutnej rzadkości. Język niemiecki na pewno musi znać pracownik Urzędu Stanu Cywilnego, bo ma kontakt z niemieckimi doku-mentami. Jeśli ktoś będzie tego potrzebował, na pewno pomoże w tłumaczeniu, niezależnie od takiej czy innej treści ustawy.

Joachim Niemann, lider mniejszości w gminie Bierawa, ocenia kształt ustawy jako kadłubowy.
- Takie prawo oddala nas od Europy – twierdzi Niemann. - Na pograniczu belgijsko-niemieckim, włosko-austriackim, niemiecko-francuskim dwujęzyczne napisy są codziennością. A język pomocniczy przydałby się choćby dla tych osób, które wyjechały do Niemiec wiele lat temu, a jak przyjeżdżają do Polski, to czasem muszą coś w gminie załatwić.

Posłowie wykreślili też z ustawy zapis pozwalający na budynkach użyteczności publicznej umieszczać dwujęzyczne tablice. Na urzędach gmin w tzw. gminach mniejszościowych pojawiły się one już latem 2003 roku. Mimo zmian w ustawie na razie nie trzeba ich będzie zdejmować. Na ich umieszczenie pozwala bowiem rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych do ustawy o języku polskim, a ono nadal obowiązuje. Z ustawy zaś wprawdzie wykreślono zapis o prawie do tablic na urzędach, ale ich umieszczania nie zakazano. Inne zdanie na ten temat ma poseł Jerzy Czerwiński z Ruchu Katolicko-Narodowego: - Formalnego zakazu nie ma, ale według logiki prawnej skoro posłowie wykreślili zapis o tablicach dwujęzycznych, to powinny one być zdjęte, bo ustawa jest ważniejszym aktem prawnym niż rozporządzenie.

Za przyjęciem ustawy w obecnym kształcie głosowało 247 posłów, przeciw było 133, 6 wstrzymało się od głosu. Za ustawą, choć po wahaniach, głosował także lider opolskich Niemców Henryk Kroll. - Zastanawiałem się, czy się nie wstrzymać od głosu – tłumaczy Kroll. - Ostatecznie uznałem, że lepiej mieć taką ustawę, gwarantującą nam jednak choćby prawo do edukacji w języku niemieckim i zakazujące dyskryminacji z powodu przynależności do mniejszości narodowych niż nie mieć jej wcale. A błędy w można w przyszłości poprawić – uważa poseł Henryk Kroll. – Poza tym chciałem w ten sposób oddać cześć Jackowi Kuroniowi, który był pomysłodawcą ustawy o mniejszościach narodowych.

- Niech posłowie mniej zajmują się sporami narodowościowymi, a bardziej pilnują gospodarki, bo uciekają nam inwestorzy z Unii – uważa Piotr Miczka. - A jak nie przyjdą w tym lub w przyszłym roku, to nie przyjdą wcale.

Krzysztof Ogiolda

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)