Mamo, tato, panie policjancie! Pobili nas źli ludzie!
Świętokrzyscy policjanci nie dali się przechytrzyć dwóm nastolatkom, którzy zgłosili im, że zostali napadnięci. Podejrzenia funkcjonariuszy wzbudził fakt, że ani 17 ani 18-latek nie są w stanie dokładnie opisać wyglądu żadnego ze sprawców napadu. Pieniądze, które dostali od rodziców na telefon i opłacenie egzaminu na prawo jazdy przegrali w jednym z lokali w Busku-Zdroju. Teraz mogą odpowiedzieć za powiadomienie o przestępstwie, którego nie było. Grozi im nawet do 2 lat pozbawienia wolności.
Kiedy dwaj chłopcy zgłosili policjantom, że na jednej z ulic Buska-Zdroju zostali napadnięci i okradzeni przez pięciu mężczyzn, funkcjonariusze natychmiast podjęli działania.
Razem z nastolatkami sprawdzali okoliczne ulice. Chłopcy nikogo jednak nie rozpoznali. Podejrzenia policjantów wzbudził fakt, że ani 17 ani 18-latek nie są w stanie dokładnie opisać wyglądu żadnego ze sprawców napadu. Żaden z nich nie miał również widocznych śladów pobicia czy zniszczonej odzieży, choć początkowo zgłaszali także pobicie.
Po rozmowie z "poszkodowanymi" okazało się, że całą historię zmyślili. Pieniądze, które dostali od rodziców na telefon i opłacenie egzaminu na prawo jazdy przegrali w jednym z miejscowych lokali, grając w gry zręcznościowe.
Wspólnie doszli do wniosku, że zawiadomią policję o napadzie i w ten sposób uda im się uniknąć problemów w domach. Postanowili być sprytni i rzekomo skradziony telefon ukryli w trawie, w pobliżu miejsca "rozboju".
Teraz, oprócz problemów w domach czekają ich również problemy z wymiarem sprawiedliwości.