Małysz myślał żeby porzucić Polskę
Adam Małysz opowiedział "Faktowi" o chwilach słabości, o momentach, gdy myślał o wyprowadzce za granicę. Przez obojętność polityków, którzy fotografowali się z nim, ale pomóc sportowcom nie chcieli, i przez bezduszność urzędników. Ale mimo to chciał skakać tylko dla Polski. Powiedział, że nie wyobraża sobie reprezentowania innego kraju.
Przechodziłem w życiu okres, w którym różne pomysły przychodziły mi do głowy. Męczyła mnie sytuacja gospodarcza w Polsce. Kilka razy pisałem do Ministerstwa Sportu w sprawie traktowania sportowców. W wielu krajach ludzie promujący swoją ojczyznę mogą liczyć na ulgi podatkowe. U nas pozostało to bez odpowiedzi. Ale nawet gdybym przeprowadził się za granicę, co swego czasu sugerował mój menedżer, zawsze skakałbym w polskich barwach. Jestem wielkim patriotą i nie wyobrażam sobie reprezentowania innego kraju. Jak bym się czuł, co powiedzieliby moi kibice, gdybym zmienił barwy? - mówi Małysz.
Na co dzień mistrz stara się prowadzić normalne życie. Lubi czasem stanąć przy kuchni. Choć mówi, że nie ma nic do ukrycia, nie chciałby wystąpić w programie Kuby Wojewódzkiego. Każdy ma coś za uszami. Ja w zasadzie nie mam się czego bać, ale mógłby mnie ośmieszyć - przyznaje skoczek.
Czterokrotny mistrz świata przyznaje też, że łatwo się wzrusza i płacze. Najczęściej podczas "Gladiatora", którego widział cztery razy. Finałowe sceny zawsze doprowadzały go do łez. Może dlatego, że nigdy nie byłem twardzielem, a w ostatnich czasach przyznanie się przez faceta do okazywania emocji nie jest już obciachem - mówi. (PAP)