Małgorzata Lusar: to skandal, absolutny brak szacunku wobec obywateli!
Czuję złość i rozczarowanie. Wstydzę się za ten sejm. To porażka posłów koalicji, którzy nie umieją słuchać głosu obywateli. Okazali im absolutny brak szacunku - tak wynik głosowania dot. referendum ws. 6-latków komentuje dla WP.PL Małgorzata Lusar ze Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców. Sejm odrzucił wniosek o referendum. Wniosek poparło 222 posłów, przeciw było 232. Na sali rozległy się głosy: "Hańba! Wstydźcie się!".
08.11.2013 | aktual.: 08.11.2013 15:39
Zdaniem rozmówczyni Wirtualnej Polski skandalem jest kwestionowanie prawa rodziców do decydowania o kształcie edukacji dla ich dzieci. - Posłowie PO i PSL zagłosowali przeciwko prawu obywateli do wypowiedzenia się. Odmówili im elementarnego prawa do wyrażenia swojej opinii w referendum, które jest podstawowym narzędziem demokracji bezpośredniej. Partie, które mają w nazwie "obywatelska" i "ludowa", pokazały, że z ludem i obywatelami nie chcą mieć nic wspólnego, tylko narzucają w sposób uzurpatorski swoją wolę - mówi oburzona Małgorzata Lusar.
Odnosi się także do zapewnień premiera Donalda Tuska, że szkoły są przygotowane do tego, żeby mogły się w nich uczyć 6-letnie dzieci. Przed głosowaniem Tusk z sejmowej mównicy przekonywał posłów do głosowania przeciwko referendum. - Gdybyśmy przyjęli tę logikę, mit, że polskie szkoły nie są przygotowane na przyjęcie dzieci, że na przykład nie spełniają standardów higienicznych - to wniosek, jaki należałoby z tego wyciągnąć byłby taki, że nie tylko 6-latki, ale także 7 i 8-latki nie powinny iść do szkoły - powiedział premier. Co na to Lusar? - Szkoły często nie zapewniają odpowiednich warunków także dla starszych dzieci, a upychanie w nich sześciolatków dodatkowo pogłębia problemy. Im młodsze dzieci, tym bardziej je to dotyka. Premier mówił też, że zamiast referendum powinniśmy oddolnie dążyć do poprawy sytuacji w naszych szkołach. Ale to problem systemowy. Założenia reformy i podstawy programowej, cała filozofia działania szkół są złe i jeśli się tego nie naprawi, naciski na konkretne szkoły nic nie zmienią
- podkreśla.
Deklaruje, że inicjatorzy referendum - Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców będzie działać do skutku. - Nie ustaniemy w walce o to, by bronić nasze dzieci przed szkodliwą reformą, przed psuciem edukacji. Będziemy kontynuować nasze wysiłki w przekonywaniu posłów, by uszanowali obywateli - rodziców i ich dzieci. O tym, co dokładnie będziemy robić, będziemy teraz myśleć, ale nie zrezygnujemy - mówi z przekonaniem. I dodaje, że opór społeczny wobec reformy jest tak duży, że z pewnością nie zniknie i rząd nie będzie mógł go w nieskończoność ignorować. - Żadne magiczne zabiegi propagandowe MEN nie przekonają rodziców, że polskie szkoły są dobre dla wszystkich dzieci w tym wieku. Rodzice wiedzą, że dla większości lepszym miejscem są przedszkola. Nie rozumiem, dlaczego rząd mimo trwającego oporu społecznego nie chce rodzicom pozostawić tego wyboru. Przecież 6-latki od lat są w szkołach, ale czy nie mogą tam być dzieci, których rodzice tego chcą? Chodziłoby chociaż o prostą zmianę przygotowanej reformy. Skąd ten
upór? - pyta.
- Zrobiliśmy wszystko, co się dało. Rodzice wykazali ogromną mobilizację, to wielki sukces społeczeństwa obywatelskiego. To, że milion podpisów trafił do sejmu, że udało się je zebrać bez żadnych struktur partyjnych czy związkowych, to sytuacja bez precedensu - zwraca uwagę. Po głosowaniu PiS zapowiedział, że także złoży wniosek o referendum ws. obowiązku szkolnego 6-latków. Jak poinformował prezes PiS Jarosław Kaczyński wniosek będzie zawierał pytanie tylko o tę sprawę. - To cenna inicjatywa. Ponieważ posłowie PSL twierdzili, że odrzucą wniosek o referendum, bo jest w nim zbyt wiele pytań, będzie to także test wiarygodności dla PSL. Daje to pewną nadzieję, że PSL zmieni zdanie - komentuje działaczka Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. Podkreśla jednocześnie, że próby wiązania Stowarzyszenia z którąś z partii politycznych są błędem.
(js)