Makowski: "Nauczycielski gambit Jarosława Kaczyńskiego. Młodzi zastąpią doświadczonych pedagogów?" [Opinia]
Szybsza emerytura dla starszych, wyższe pensum i wyższe zarobki dla młodszych nauczycieli. Jeśli plan prezesa PiS wejdzie w życie, będzie oznaczać kadrową rewolucję w polskich szkołach, z których odejść może nawet 100 tys. pedagogów. W zamian ci po studiach, pracujący dłużej i zarabiający więcej, mają przejąć stery. Czy będą chcieli je chwycić?
25.04.2019 | aktual.: 25.04.2019 12:11
Jak informuje czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna", na Nowogrodzkiej, w cieniu sejmowego sprintu nowelizującego prawo oświatowe i przygotowań do okrągłego stołu edukacji, powstał kolejny plan wygaszenia strajku nauczycieli.
Na polecenie Jarosława Kaczyńskiego, najtęższe głowy w partii zajmujące się edukacją miały usiąść przy stole i nie wstawać od niego bez konkretnych propozycji na salomonowe rozwiązanie nauczycielskich protestów. A ponieważ rząd od samego początku dawał znać, że poza wcześniej zaplanowanymi podwyżkami o nowych mowy nie ma, bo "budżet nie jest z gumy", w PiS-ie narodziła się idea "bezkosztowych podwyżek".
Oświatowe coś za coś
Tak w praktyce ma wyglądać plan partii, który ma poprawić dochody najmłodszych pedagogów kosztem rewolucji personalnej i zmiany średniej wieku polskich nauczycieli. Przywracając bowiem zniesiony w 2008 r. za rządów PO-PSL przywilej przejścia na wcześniejszą emeryturę po przepracowaniu 30 lat w oświacie (w tym 20 "przy tablicy"), PiS liczy na to, że skorzysta z niego około 100 tys. najbardziej doświadczonych, a przez to najlepiej zarabiających wychowawców.
Do tej pory musieli pracować w zakresie powszechnego wieku emerytalnego, czyli do 60 lat w przypadku kobiet i 65 u mężczyzn. A jak wiemy z praktyki polskich szkół, często znacznie dłużej. Niewielu nauczycieli korzystało również ze świadczeń kompensacyjnych, czyli opcji przyspieszonej emerytury w wieku 55 i 58 lat dla kobiet i mężczyzn.
Dla kogo ryba, dla kogo wędka
Zakładając, że propozycja Kaczyńskiego wejdzie w życie, z pełnych świadczeń mogliby skorzystać (gdyby zaczęli uczyć zaraz po studiach) nawet 54-latkowie. W tym wariancie emerytury stanowią zatem rybę dla kadry, która zwolni samorządom środki do podwyższenia zarobków młodym, którzy mają dostać wędkę w postaci możliwości wyboru podwyższonego pensum.
PiS uważa bowiem, że podwyżki mogą nastąpić, ale jeśli nauczyciel z własnej woli przerzuci się z 18 do 24-godzinnego pensum, czyli po prostu je sobie wypracuje.
Oczywiście trudno mówić, aby wyższa płaca za dłuższą pracę oznaczała rozwiązanie problemu nauczycieli, którzy mówią wprost, że i obecny wymiar godzin jest niedofinansowany. Na pewno jednak taki wariant dobrze wygląda w partyjnych wykresach i tabelkach, ponieważ dając poczucie sprawczości w sterowaniu swoim losem (kto chce, odchodzi wcześniej, kto chce, pracuje więcej), de facto nie generuje dodatkowych kosztów.
Tyle tylko, że nie rozwiązuje istoty sporu, nie zmienia problemów polskiej edukacji u podstaw, nie niweluje jej stale powtarzających się błędów - zbytniej papierologii, odtwórczych programów nauczania, negatywnej selekcji do zawodu. To, jak rozumiem, spocznie na barkach rządu, jeśli PiS che myśleć o drugiej kadencji i o tym, aby protesty nauczycielskie się nie powtórzyły.
Koszty rewolucji
Scenariusz, który (na razie nieoficjalnie) przedstawia Kaczyński i jego współpracownicy, ma zatem charakter połowiczny. Przemeblowuje dom, który nadaje się do generalnego remontu. Ma jednak jeden, wspomniany już czynnik, który sprawia, że wydaje się ciekawy. Chodzi mianowicie o dobrowolność propozycji.
Nawet jeśli nie uda się znaleźć pomiędzy zwaśnionymi środowiskami konsensusu, zawsze lepiej mieć możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę i pracowania więcej, niż jej nie posiadać. To jest jakaś pozytywna cecha immanentna PiS-u, który nawet jeśli jest partią pod wieloma względami socjalistyczną i populistyczną, stawia przed nauczycielami alternatywę.
Oczywiście równie dobrze można powiedzieć, że to typowy szachowy gambit. Poświęca się jedną figurę kosztem lepszej pozycji wyjściowej do następnego ruchu, który da przewagę w całej grze. Starsi kontra młodsi, bardziej kontra mniej ambitni. Więcej pracujesz, więcej zarobisz. Szybciej odejdziesz na emerytuję, tym prędzej zrobisz miejsce nowemu pokoleniu.
Pytanie tylko, jak na ten eksperyment zareaguje szkoła, oparta przecież o doświadczenie pedagogiczne tych, którzy niejedno w programach i w salach z uczniami przeszli.