PolskaMakabryczny mord na klatce schodowej

Makabryczny mord na klatce schodowej

Mieszkańcy bloku przy ul. Skarżyńskiego w Świdniku są w szoku. W sobotni wieczór na klatce schodowej ktoś poderżnął gardło ich 39-letniej sąsiadce. Okoliczności tragedii wyjaśnia policja. W tej sprawie funkcjonariusze zatrzymali 49-letniego konkubenta ofiary i jego 20-letniego syna. Obaj byli kompletnie pijani.

21.12.2009 | aktual.: 22.12.2009 10:55

- Niemożliwe, że w tym bloku mogło dojść do czegoś takiego, przecież tu mieszkają normalne rodziny - dziwiła się w niedzielę mieszkanka osiedla, którą wypytywaliśmy o zdarzenie w bloku przy ul. Skarżyńskiego.

Dramat rozegrał się w sobotni wieczór na czwartym piętrze. Było już po godz. 21. - Usłyszałam jakieś hałasy. Pies zaczął szczekać, więc wyjrzałam przez "judasza", wtedy zobaczyłam leżącą na klatce kobietę. Wszędzie było pełno krwi - opowiada sąsiadka zamordowanej. To ona wezwała policję.

Kiedy przyjechali funkcjonariusze 39-latka jeszcze żyła. - Policjanci próbowali zatamować krwotok. To wyglądało strasznie - relacjonuje inny z sąsiadów. Kobieta z poderżniętym gardłem trafiła do szpitala. - Niestety lekarzom nie udało się jej uratować - informuje Magdalena Szczepanowska z Komendy Powiatowej Policji w Świdniku.

39-letni Dorota D. została zaatakowana kilka metrów przed drzwiami mieszkania, w którym żyła ze swoim konkubentem i dziećmi.

- Czasami zdarzały się tam awantury - przyznaje jeden z sąsiadów.

Jeszcze w sobotę policjanci zatrzymali konkubenta kobiety 49-letniego Henryka K. i jego syna 20-letniego Szymona. Starszy z mężczyzn miał 2,5 promila alkoholu w organizmie. Młodszy 3,3 promila. Prawdopodobnie to on sięgnął po nóż. Według nieoficjalnych informacji Henryk K. miał pomagać w zacieraniu śladów zbrodni.

- Prokuratura Rejonowa w Świdniku prowadzi w tej sprawie śledztwo. Policjanci zabezpieczają dowody i zbierają informacje, które pozwolą ustalić okoliczności tragedii - mówi Szczepanowska.

Sprawa ma też drugie dno. Henryk K. znany jest świdnickim policjantom. Mężczyzna to były właściciel jednej z miejscowych restauracji. W latach 90. w niewyjaśnionych okolicznościach w lokalu zginęła jego żona. Kobieta spadła ze schodów. O zbrodnie podejrzany był właśnie Henryk K. Ostatecznie mężczyzna odpowiadał za nieumyślne spowodowanie śmierci.

Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/KurierLubelski: Opancerzą honkera dla wojska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)