Makabryczna pomyłka prosektorium w Sulęcinie
Rodzina spod Sulęcina w woj. lubuskim pochowała obcą sobie osobę. Z kolei w Toruniu już w czasie ceremonii pogrzebowej krewni innego zmarłego odkryli makabryczną pomyłkę pracowników prosektorium. O sprawie pisze "Gazeta Lubuska".
17.06.2009 | aktual.: 17.06.2009 20:52
Dariusz Kiepura, prezes Zakładu Usług Komunalnych w Sulęcinie, w rozmowie z dziennikarzem przyznaje: - To nasz błąd w jakimś sensie, ale nie tylko...
Oba ciała trafiły do prosektorium mniej więcej w tym samym czasie. Jedno przyjechało ze szpitala z Zielonej Góry, bo tam umarł mężczyzna spod Sulęcina. Druga osoba zmarła w Domu Pomocy Społecznej w pobliskim Tursku. Mężczyzna pochodził z Torunia.
- W prosektorium jest duża lodówka z sześcioma półkami, nie mamy indywidualnych nisz. Wtedy wszystkie półki były zajęte - mówi prezes. Gdy pojawiła się tam rodzina spod Sulęcina, pracownik wydał jej zwłoki torunianina. Teraz prezes zastanawia się, dlaczego podczas wystawienia zwłok w Sulęcinie nikt nie zorientował się w tej pomyłce.
Drugie ciało, dwa dni później, w piątek, pojechało do Torunia. Pogrzeb miał być w miniony poniedziałek. To właśnie wtedy w zakładzie rozdzwoniły się telefony. Rodzina mężczyzny alarmowała, że w trumnie jest ktoś obcy. Dopiero, gdy przysłano MMS ze zdjęciem zmarłego, pracownicy uwierzyli w pomyłkę.
Ciała mężczyzny spod Sulęcina nie pochowano. Wróciło z Torunia. Rodzina zmarłego o sprawie zawiadomiła prokuraturę.
W rozmowie z "Gazetą Lubuską" prokurator rejonowy z Sulęcina zapowiedział, że będzie musiał odmówić wszczęcia postępowania. Jego zdaniem przestępstwa nie ma, bo przestępstwem jest znieważenie zwłok, a to się nie wydarzyło.
Prezes zakładu komunalnego zapowiada, że najszybciej jak to będzie możliwe, zakład wykona ekshumację torunianina i pokryje koszty. Zapowiada też konsekwencje wobec pracownika, który wydał ciało.
Obie rodziny czekają powtórne pogrzeby.