Makabra podczas spotkania. "To miał być żart"

Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się proces 34-letniego mieszkańca Szczuczyna (województwo podlaskie), który zaatakował znajomego siekierą. W efekcie mężczyzna stracił część trzech palców lewej ręki. Napastnik został skazany na 3,5 roku więzienia i 25 tys. złotych nawiązki.

Makabra podczas spotkania. "To miał być żart"
Makabra podczas spotkania. "To miał być żart"
Źródło zdjęć: © East News | Artur Szczepanski/REPORTER
Maciej Zubel

29.02.2024 | aktual.: 29.02.2024 18:41

Tym samym sąd utrzymał wyrok pierwszej instancji. Apelację złożył obrońca 34-latka domagając się łagodniejszej kary.

Do zdarzenia doszło rok temu podczas wspólnego spożywania alkoholu. Gdy znajomy 34-latka bez jego zgody, mimo kilku ostrzeżeń, sięgnął po piwo, mężczyzna chwycił za siekierę i zaatakował. Ostrzem trafił w lewą dłoń swojej ofiary obcinając część trzech palców.

Początkowo mężczyzna starał się zatuszować swój udział w okaleczeniu znajomego. Gdy na miejsce wezwano karetkę pogotowia, ratownicy usłyszeli, że doszło do wypadku podczas prac przy domu.

Prawda wyszła jednak na jaw kilka dni później. Policjanci zatrzymali 34-latka oraz zabezpieczyli siekierę, którą znaleziono w pobliskiej rzece.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: powódź błyskawiczna we Włoszech. Paraliż na północy kraju

Zaatakował znajomego siekierą. "To miał być żart"

Sąd pierwszej instancji uznał oskarżonego za winnego dokonania "trwałego, istotnego zniekształcenia i zeszpecenia ciała", wyznaczając karę 3,5 roku więzienia.

Obrońca domagał się w apelacji złagodzenia kary do roku więzienia. Jako okoliczność łagodzącą podał fakt, że między skazanym i jego ofiarą doszło do pojednania, a 34-latek nie był wcześniej karany.

- Oczywiście alkohol nie jest okolicznością łagodzącą (...), ale to miał być żart. Żart może niewybredny i tragiczny, bo nastąpił znaczny uszczerbek na zdrowiu - mówił w mowie końcowej mecenas Leszek Werpachowski.

Prokurator Bogusław Dereszewski domagał się oddalenia apelacji i utrzymania wyroku pierwszej instancji. W jego ocenie, nie był to żart czy jedynie próba nastraszenia.

Zwracał uwagę, że sprawca użył niebezpiecznego narzędzia - siekiery - a wcześniej groził znajomemu, że "jeżeli będzie dalej sięgał po piwo, to zostanie mu odrąbana ręka". Prokurator mówił też, że nie doszło do pojednania, choć przed sądem w Łomży padły słowa przeprosin.

Odrąbał palce koledze. Poszło o piwo

Sąd Apelacyjny w Białymstoku przyznał rację prokuratorowi i utrzymał wyrok. - Cała sytuacja nie ma cech nieszczęśliwej zabawy. To nie była zabawa, rozrywka czy głupi żart - mówił w uzasadnieniu przewodniczący składu orzekającego, sędzia Grzegorz Skrodzki.

- Panowie nie bawili się, kto zdąży uciec przed siekierą, tylko po prostu jeden drugiemu, w pewien specyficzny sposób wymierzył sprawiedliwość za to, że tamten się go nie słuchał i sięgał po piwo, które nie stanowiło jego własności, czy też po które nie powinien sięgać - mówił sędzia.

Ponadto sędzia nie zgodził się z argumentacją obrony, że trudno mówić o świadomym działaniu sprawcy, skoro popełnił przestępstwo w stanie nietrzeźwości.

- Gdyby iść tokiem takiego rozumowania, to można byłoby powiedzieć, że wszystkie przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, które niestety często są dokonywane pod wpływem alkoholu, należałoby traktować w sposób ulgowy lub nadzwyczajnie łagodzić karę, bo zazwyczaj istotna część sprawców jest pod znaczącym wpływem alkoholu - dodał sędzia Skrodzki.

Odnosząc się do wysokości kary sąd zwrócił uwagę, że 3,5 roku więzienia to kara zbliżona do najniższej, przewidzianej za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Wyrok jest prawomocny.

Przeczytaj też:

Źródło: PAP

Źródło artykułu:PAP
wyrok sądowyataksiekiera
Zobacz także
Komentarze (35)