"MAK się skompromitował"
Praktycznie każda procedura rozwiązywania sporów między państwami przewiduje na początku konsultacje między rządami. W tej chwili nie należy już z MAK rozmawiać, bo się skompromitował - uważa ekspert międzynarodowego prawa lotniczego prof. Marek Żylicz.
Premier Donald Tusk ocenił w czwartek na konferencji prasowej, że opublikowany w środę raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) nt. katastrofy smoleńskiej nie jest kompletny. Tusk zapowiedział, że Polska zwróci się do Rosji z wnioskiem o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji.
Zdaniem prof. Marka Żylicza premier chciałby się odwołać do postępowania określonego w konwencji chicagowskiej. To skutek zastosowania aneksu 13. do tej konwencji przez rządy Polski i Rosji do badania przyczyn katastrofy. - Tym samym logicznie w konsekwencji trzeba uznać kontekst pozostałej części konwencji łącznie z przepisami o załatwianiu sporów - powiedział Żylicz.
- Pan premier wyraźnie zaznaczył, to zresztą jest podstawową rzeczą przy korzystaniu z arbitrażu czy innego trybu określonego w konwencji, że pierwszym etapem są konsultacje między zainteresowanymi rządami - dodał Żylicz. Jak tłumaczył, również w innych umowach międzynarodowych jest przewidziana taka kolejność. - Zanim strona zwróci się o arbitraż czy inny tryb postępowania rozstrzygającego spór, najpierw normalnie odbywają się próby załatwienia sprawy w drodze konsultacji. Od naszego rządu zależy, w jakim trybie będzie się to odbywało - powiedział Żylicz.
Podkreślił, że na razie nie ma sporu między Polską a Rosją, "bo jeszcze sprawa jest rozpatrywana". W razie jednak, gdyby sporu nie udało się rozwiązać przez dwustronne rozmowy, można zwrócić się do Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). - Konwencja chicagowska mówi, że gdy jest spór między państwami, który nie został rozwiązany w drodze konsultacji między stronami, wówczas każda strona może się zwrócić do ICAO. Procedura jest długa - tłumaczył Żylicz.
- Nie wiem, czy będziemy wchodzić na drogę arbitrażu. Ogromną większość sporów załatwia się w świecie w drodze konsultacji - podkreślił ekspert.
Jeżeli jednak konsultacje się nie powiodą, najpierw przewidziany jest arbitraż w ICAO. Prowadzi go Rada ICAO, ale strony mogą się nie zgodzić z orzeczeniem. - Może też być arbitraż z udziałem arbitrów wyznaczonych przez dwie strony i superarbitra wyznaczonego przez ICAO - dodał Żylicz. Jak powiedział, procedura jest wieloetapowa. Nie chciał jednak jej tłumaczyć, bo - jak podkreślił - w tej chwili jest przedwczesne na mówienie o tym.
Żylicz podkreślił, że obecnie nie powinniśmy rozmawiać z MAK. - MAK się już zdążył skompromitować. Jego postępowanie skończyło się z chwilą, gdy przygotowano i rozesłano raport, bo rozumiem, że wysłali go także do ICAO. Na tym etapie nie ma co z nimi rozmawiać, być może jeszcze wróci ta sprawa, być może uda się naprawić raport albo stworzyć raport uzupełniający - powiedział.
Zdaniem Żylicza MAK popełnił liczne błędy i uchybienia. Komitet w trakcie badań nie stosował się do postanowień aneksu 13. do konwencji chicagowskiej, który wymaga, żeby polski akredytowany przedstawiciel płk Edmund Klich i jego doradcy mieli dostęp do wszystkich badań i dokumentów. Ponadto MAK opublikował w środę ostateczny raport bez uprzednich rozmów z Polakami nt. naszych uwag do projektu.
Dlatego - według Żylicza - niezależnie od tego, czy skorzystamy z arbitrażu lub innej drogi załatwiania sporów zgodnie z konwencją chicagowską, należy zwrócić uwagę ICAO na postępowanie MAK. - Mamy podstawy do zakwestionowania opinii o MAK-u w Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). MAK jest aprobowaną instytucją, uznawaną przez ICAO, stąd sądzę, że powinno było zależeć MAK-owi na dobrej opinii ICAO. Jeżeli nie zadbali o to i popełnili takie błędy w badaniu i przy opublikowaniu raportu, to wydaje mi się, że może być uzasadnione, by Polska zwróciła na to uwagę ICAO. Chodzi o to, by ICAO pouczyło MAK, jak należy postępować, albo zrewidowało swoją pozytywną opinię o MAK-u - powiedział Żylicz.