MAK: samolot rozpadł się w powietrzu. Maszyna miała już wcześniej wypadek
Samolot pasażerski, który rozbił się w sobotę na półwyspie Synaj, rozpadł się na części jeszcze w powietrzu - podał rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy. Okazało się również, że maszyna w 2001 roku miała wypadek na lotnisku w Kairze, gdzie zaliczyła tzw. "tail strike" (przeciążenie samolotu, powodujące tarcie tylnej części kadłuba o pas) - wynika z informacji zawartych w bazie danych "Aviation Safety Network".
O ustaleniach Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego poinformował Wiktor Soroczenko, który wcześniej zjawił się na miejscu wypadku. Jak podkreślał, na razie jest jeszcze zbyt wcześnie na wyciąganie wniosków na temat tej katastrofy.
Później szef Rosawiacji (urzędu odpowiedzialnego za regulację lotnictwa cywilnego) Aleksandr Nieradźko sprecyzował, że fakt, iż szczątki samolotu rozrzucone są na bardzo dużym terenie, dowodzi, że Airbus A321 rozpadł się jeszcze w powietrzu i to na bardzo dużej wysokości.
Jednocześnie ustalono, że 16 października 2001 roku, gdy Airbus, który rozbił się na Synaju, podchodził do lądowania w Kairze doszło do tzw. "tail strike". Wówczas pilot na jakiś czas utracił kontrolę nad Airbusem A321 (numer 663) i maszyna podniosła się nagle do góry. Pomimo reakcji załogi i obniżenia dziobu, podczas lądowania ogon samolotu uderzył o pas startowy.
Dalsza część lądowania przebiegła bezproblemowo, nikomu nic się nie stało. Zanotowano jedynie "spore uszkodzenie ogona", a maszyna musiała przejść remont, po którym wróciła do dalszych lotów.
Airbus o numerze 663 swój pierwszy lot odbył 9 maja 1997 roku i miał do tej pory 6 operatorów. Maszyna wykonała około 21 tys. lotów, spędzając łącznie 56 tys. godz. w powietrzu.
Katastrofa na Synaju
Samolot należący do rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia, znanych też jako Metrojet, zniknął z radarów na wysokości blisko 9,5 km po ok. 23 minutach od startu. Spadł na pustynny półwysep Synaj i rozpadł się na dwie części. Zginęli wszyscy ludzie na pokładzie - załoga i pasażerowie, głównie turyści wracający z Egiptu z wakacji. Łącznie 224 osoby.
Grupa Państwa Islamskiego w Egipcie ogłosiła, że to ona zestrzeliła samolot. Jednak w sobotę władze egipskie oświadczyły, że na tym etapie przyjmują wersję o usterce technicznej jako przyczynie katastrofy.
Minister lotnictwa cywilnego Egiptu Mohammed Hosam Kamal abu el-Cheir powiedział, że załoga samolotu nie wysyłała sygnału SOS. - Do samego momentu katastrofy nie informowano o jakichkolwiek problemach na pokładzie - powiedział minister, cytowany przez "Kommiersanta".