Magdalena Merta: żałuję, że nie otworzyłam trumny męża; miałam ją w domu
- Żałuję, że nie zdołałam pokonać oporu rodziny i bliskich i nie otworzyłam trumny męża. Miałam tę trumnę w domu - powiedziała Magdalena Merta, wdowa po zmarłym w katastrofie smoleńskiej Tomaszu Mercie. Według Merty, byłaby to szansa na potwierdzenie tożsamości ciała znajdującego się w trumnie oraz na zdjęcie plastikowego worka, w którym umieszczano ofiary.
Wdowa po tragicznie zmarłym w katastrofie smoleńskiej Tomaszu Mercie powiedziała w radiowej Jedynce, że nie ma pewności, że w grobie leży ciało jej męża. - Stąd wniosek o ekshumację złożony do prokuratury – przyznała. Jej zdaniem większa liczba ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej może być nieunikniona. W tym kontekście przyznała, że "chaos, brak nadzoru i nonszalancja, z jakimi postępowano z ofiarami katastrofy w Moskwie, są złym prognostykiem".
Merta nie chciała odnieść się do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w rozmowie z dziennikarzami nt. katastrofy smoleńskiej powiedział, że doszło do kompromitacji i skandalu, a ludzie za niego odpowiedzialni powinni odejść w dożywotniej hańbie. Wdowa po Tomaszu Mercie przyznała natomiast, że chciałaby wiedzieć, "co stało za powtarzanym rodzinom kłamstwami". Jak podkreśliła, kłamstwem były informacje o przekopywaniu i przesiewaniu ziemi w miejscu katastrofy i współudział polskich lekarzy w badaniach ciał, o czym mówiła ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz.