M. Środa dla WP: zwierzę nie jest rzeczą
Wakacje to okres masowego zabijania. Tłuczemy komary, muchy, gzy, odpędzamy się morderczymi gestami od os i szerszeni, rozdeptujemy ślimaki, przejeżdżamy żaby. Zabijamy również ptaki, które nie potrafią ocenić prędkości naszych coraz szybszych samochodów i wpadają nam na szyby. Przejeżdżamy jeże, które szukając owadów wędrują beztrosko po drogach. Rozszarpujemy pyszczki ryb, które łowimy, choć nie zawsze mamy ochotę na ich konsumpcję. Strzelamy do zwierząt leśnych, bo sezon myśliwski w pełni. Wielu panów, którym w ciągu roku nie udało się dowieść swej władzy i męskości, właśnie teraz to czyni, włócząc się po lasach z falliczną fuzją, której sprawcza moc powoduje, że są panami życia i śmierci. Najczęściej jednak są przede wszystkim panami cierpienia, bo myślistwo to pasja osób w średnim wieku nie zawsze dobrze słyszących i dobrze widzących, za to dobrze pijących. Los zwierząt wydanych na ich łup jest więc tym bardziej okrutny.
10.08.2009 | aktual.: 10.08.2009 06:54
Wakacje to również okres porzucania zwierząt domowych, które nagle okazały się być przeszkodą w pasjonujących podróżach. Wyrzuca się psy, koty, rozdaje króliki, wypuszcza papużki. Po co komu zwierzę na wakacje? Zwierzę przydaje się na prezent w czas Bożego Narodzenia, ale teraz?! Do lasu z nim!
Wiele lat temu profesor Ija Lazarii-Pawłowska, wielka etyczka, napisała tekst pod znamiennym tytułem "Zwierze nie jest rzeczą". Właśnie - "zwierze nie jest rzeczą"!! Żyje, przywiązuje się, kocha, tęskni, nie rozumie dlaczego wydarza mu się śmierć. Nie wytłumaczy sobie sensu cierpienia, nie buduje teodycei, nie rozumie eschatologii, nie dąży do zbawienia. Pragnie trwać, żyć, być w tej postaci, w której się narodziło. Nie musimy pragnień tych wspierać za każdą cenę. Ale nie musimy też bezmyślnie się im przeciwstawiać. Trudno nie zabić czasem komara, ale można starać się ominąć jeża czy żabę, można uważać na ptaki, można zatroszczyć się o los zwierząt gospodarskich, jeśli widzimy (lub słyszymy), że cierpią przez czyjąś nieuwagę, zapomnienie lub świadome barbarzyństwo. "Osa też człowiek". Ma prawo żyć. Ślimak może niezbyt wiele rozumie ze swego ślimaczego życia, ale czyż przez to jest mniej godny szacunku niż kot czy koń?
Kot i koń też zresztą niemało cierpią z naszego powodu, bo tak już to się utrwaliło w chrześcijańskiej kulturze europejskiej, że tylko człowiek ma wartość samą w sobie, a reszta boskich istot jest mu dana we władanie, co najczęściej oznacza instrumentalizację i przemoc wobec nich. Kultura ta na szczęście wytwarza pomału inny rodzaj wrażliwości, który polega na ochronie zwierząt, nadawaniu im praw, traktowaniu z szacunkiem niezależnie od ich waloru użytecznościowego. Ale kulturze tej trzeba pomóc, trzeba ją wspierać edukacją, prawem, ostracyzmem wobec tych, którzy tej elementarnej wrażliwości nie przejawiają. I wreszcie troską codzienną, skrupulatną, bezkompromisową.
Nie musimy zakładać schronisk dla bezdomnych psów i rozmawiać z komarami, ale nie krzywdźmy, powstrzymujmy się od zadawania niepotrzebnej śmierci i cierpienia. Śpieszmy się troszczyć o tych, których życie w tak wielkim stopniu zależy od nas, którzy robiąc tak niewiele możemy tak dużo dać.
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski