PolskaLuzowanie obostrzeń. "Skoro deszcz zelżał, to dlaczego mielibyśmy nie wyjść spod parasola?"

Luzowanie obostrzeń. "Skoro deszcz zelżał, to dlaczego mielibyśmy nie wyjść spod parasola?"

Przedstawiciele rządu ogłosili podczas czwartkowej konferencji prasowej plan dalszego luzowania obostrzeń. Zapytaliśmy ekspertów, jak oceniają tę decyzję. - W sprawie dyskotek, klubów, wesel i kościołów byłbym bardziej ostrożny - stwierdził w rozmowie z WP dr Paweł Grzesiowski. - Pandemia nadal będzie się tliła - dodaje prof. Włodzimierz Gut.

Rząd przedstawił plan luzowania obostrzeń
Rząd przedstawił plan luzowania obostrzeń
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Gadomski

Przewidują one nowe limity osób m.in. w obiektach handlowych, siłowniach czy salach zabaw. Ponownie zostaną otwarte dyskoteki i kluby, a w hotelach, kinach, teatrach, restauracjach i kościołach obłożenie będzie mogło osiągnąć nawet 75 proc. Do tego widownie na obiektach sportowych (dotyczy to zarówno meczów, jak i koncertów) będzie można zapełnić do 50 proc.

"Ludzie będą dalej chorować"

O nowe wytyczne rządu zapytaliśmy medycznych ekspertów, którzy specjalizują się w tematyce koronawirusa.

Prof. Włodzimierz Gut ocenił, że "decyzje są dosyć zrozumiałe". - W tej chwili nie ma zagrożenia dla wydolności służby zdrowia. Nie ma też niebezpieczeństwa, że zabraknie respiratorów, a te statystyki są kluczowe przy luzowaniu obostrzeń - podkreślił wirusolog.

Nasz rozmówca zwrócił również uwagę na fakt, że lato powinno być "fazą dołka przed prawdopodobną nową falą zakażeń na jesieni". - Trzeba jednak pamiętać o tym, że pandemia nadal będzie się tliła - powiedział.

- Ludzie dalej będą chorować - często ciężko - więc trzeba mieć świadomość nieznikającego zagrożenia - przestrzega prof. Gut.

Zobacz także: Dr Szułdrzyński: w tym tempie szczepień nie będziemy gotowi na jesień

"Dobry ruch"

Dr Paweł Grzesiowski także stwierdził, że wakacyjne znoszenie obostrzeń jest uzasadnione. - Mamy korzystną sytuację covidową. Skoro deszcz zelżał, to dlaczego mielibyśmy nie wyjść spod parasola? - pytał retorycznie.

Lekarz zaznaczył jednak, że martwi go tendencja zmniejszania limitów w zamkniętych pomieszczeniach, które sprzyjają rozprzestrzenianiu się koronawirusa. - W sprawie dyskotek, klubów, wesel i kościołów byłbym bardziej ostrożny - powiedział.

- Jeżeli zaś chodzi o widownie na stadionach, zgromadzenia na świeżym powietrzu, hotele czy ogródki restauracyjne, to tutaj zwiększanie limitów jest dobrym ruchem. W tych przypadkach nie widzę powodów, by bardziej społeczeństwo ograniczać - dodał.

"Trzeba szybko reagować"

Dr Grzesiowski - podobnie jak prof. Gut - przestrzega jednak, by nie zapominać o zagrożeniu. - Z jednej strony trzeba odchodzić od obostrzeń, ale z drugiej bardzo szczegółowo monitorować lokalne zachorowania, żeby nie przegapić nowych ognisk koronawirusa. W końcu bowiem przyjdzie znowu taki moment, że odnotujemy wzrost zakażeń i wtedy trzeba będzie szybko reagować - podkreślił ekspert.

Dodał, że "trzeba być bardzo czujnym, gdy coś się zacznie dziać". - Jak się pojawią informacje o wzroście zakażeń w poszczególnych powiatach, to trzeba szybko reagować i wdrażać ponowne ograniczenia. Wszystko to jednak z dużym naciskiem na wczesne i szybkie działania lokalne - stwierdził dr Grzesiowski.

Nasz rozmówca docenił w tym kontekście zmianę nastawienia strony rządowej. - Z zadowoleniem odnotowuję, że premier i minister zdrowia podczas konferencji prasowej wielokrotnie podkreślali, że luzowanie obostrzeń nie oznacza końca pandemii. To kilka razy wyraźnie padło podczas konferencji, co jest ważną zmianą w przekazie. W końcu słyszymy to, co powinniśmy słyszeć wcześniej - nie hurraoptymizm, ale umiar i wstrzemięźliwość. Takie podejście ma uzasadnienie i powinno być szeroko propagowane - ocenił.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (191)