Lustracja Karkoszy - nie stawił się dawny oficer SB
Adam Wolnicki - oficer SB z Krakowa, który prowadził agenta o kryptonimie "Monika" - nie stawił się na procesie lustracyjnym działacza podziemia z czasów PRL, Henryka Karkoszy. Według Instytutu Pamięci Narodowej i dawnych kolegów z opozycji, to właśnie Karkosza miał być "Moniką".
04.08.2005 | aktual.: 04.08.2005 12:21
W środę żona świadka zadzwoniła do sądu z informacją, że lekarz zabronił mu podróży przez trzy miesiące. Odpowiednie zaświadczenie wysłano już z Krakowa do sądu pocztą. Sąd, który czeka na to zaświadczenie, kolejny termin rozprawy wyznaczył na 21 września, kiedy mają zeznawać inni świadkowie. Nie jest wykluczone, że sąd uda się do Krakowa, by przesłuchać Wolnickiego w miejscu jego zamieszkania.
52-letni Karkosza - szef zasłużonej podziemnej Oficyny Literackiej - sam wystąpił do sądu, by oczyścić się z zarzutu, który w 2004 r. jego koledzy z krakowskiej opozycji z lat 70. (m.in. Bronisław Wildstein i Bogusław Sonik) postawili mu na podstawie przekazanych im akt IPN. Także IPN odmówił uznania go za pokrzywdzonego.
Podczas trwającego od lutego procesu Karkosza zeznał, że IPN pomówił go, iż był tajnym współpracownikiem. Oświadczył, że SB nie proponowała mu współpracy, nigdy niczego nie podpisał, i nie przyjmował niczego od SB. Dodał, że nie znał Wolnickiego. Według źródeł związanych z procesem, nie zachowała się ani teczka pracy agenta "Moniki", ani teczka personalna Karkoszy - SB zniszczyła je w 1990 r. Zachowały się tylko karty rejestracyjne "Moniki", z których - według tych źródeł - ma wynikać, że był to Karkosza. Dla sądu sam zapis rejestracyjny nie stanowi wystarczającej podstawy, by uznać kogoś za agenta. Pełnomocnik Karkoszy, znany adwokat Jan Widacki, chce wykazać, że w latach 70. w Krakowie działało dwóch agentów o tym kryptonimie. Widacki obawia się, że ostateczną instancją w tej sprawie będą oficerowie SB.
Proces jest precedensowy. Po raz pierwszy przed Sądem Lustracyjnym stanęła bowiem osoba nie pełniąca nigdy funkcji publicznych i nie podlegająca w ogóle ustawie lustracyjnej. Ustawa lustracyjna pozwala wszczynać postępowania "w wyjątkowych wypadkach" także wobec osób, które nie podlegają lustracji.
Ostatnio Sąd Lustracyjny odmówił jednak wszczęcia - na podstawie tego samego zapisu ustawy - autolustracji Henryka Szlajfera (dyrektora departamentu w MSZ) i Andrzeja Przewoźnika (sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa). Obaj domagają się wszczęcia procesów dla ustalenia, że nie byli agentami. Sąd II instancji wkrótce rozpatrzy ich zażalenia na odmowę wszczęcia procesów. Sąd II instancji może utrzymać odmowę lub wszcząć postępowanie; może też zadać pytanie prawne Sądowi Najwyższemu o interpretację ustawy lustracyjnej.