Lustracja gen. Palusa i eurodeputowanego PO Jałowieckiego
W tym tygodniu mają ruszyć procesy
podejrzanych o kłamstwo lustracyjne - naczelnego prokuratora
wojskowego gen. Janusza Palusa (w środę) oraz eurodeputowanego
Platformy Obywatelskiej Stanisława Jałowieckiego (w czwartek).
Obaj zapewniają, że nie byli agentami służb specjalnych PRL.
20.02.2005 | aktual.: 20.02.2005 14:53
Wnioski o wszczęcie procesów wobec nich skierował w grudniu 2004 r. do Sądu Lustracyjnego - tuż przed końcem swej kadencji - ówczesny rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński. Nie są znane szczegóły oskarżenia obu o zatajenie związków ze służbami specjalnymi PRL - nie wiadomo zatem kiedy, z kim i w jakim charakterze mieli współpracować.
54-letni gen. Palus jest pierwszym żołnierzem zawodowym, wobec którego rzecznik wysunął takie oskarżenie. Palus twierdzi, że jego oświadczenie lustracyjne o braku związków ze specsłużbami PRL jest prawdziwe. Złożył on już jednak rezygnację z funkcji - trwa procedura jego odwołania. Szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej powołuje i odwołuje premier na wniosek prokuratora generalnego w porozumieniu z szefem MON. Palusa powołał na szefa NPW w 2002 r. ówczesny premier Leszek Miller.
Osoba, wobec której wszczęto postępowanie lustracyjne, formalnie nie musi odchodzić z funkcji publicznej. Dopiero ostateczne uznanie przez Sąd Lustracyjny i Sąd Najwyższy za kłamcę lustracyjnego zamyka jej na 10 lat dostęp do urzędów publicznych.
Jałowiecki zapewniał w grudniu 2004 r., gdy media ujawniły wniosek Nizieńskiego w jego sprawie, że nie był agentem służb PRL, choć próbowały go one zwerbować. "Oskarżenie zostało sformułowane w oparciu o dokumentację wskazującą na próby zwerbowania mnie przez Służbę Bezpieczeństwa na początku lat 70. Ani wtedy, ani w jakimkolwiek innym okresie nie podjąłem współpracy z komunistycznym aparatem przemocy. Zwalczałem tamten reżim. Byłem za to więziony. Musiałem wyemigrować z Polski. Będę stanowczo bronił swojego dobrego imienia i dowiodę prawdy mojego oświadczenia lustracyjnego w sądzie" - oświadczył Jałowiecki.
58-letni Jałowiecki w stanie wojennym był działaczem podziemnej "Solidarności" w Opolu. W 1982 r. został skazany przez sąd wojskowy na 10 miesięcy więzienia. Po odbyciu kary wyjechał z Polski i rozpoczął pracę w rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa (w latach 1986-1988 był jej wicedyrektorem).
Lustracja polskich deputowanych Parlamentu Europejskiego odbywa się na takich samych zasadach jak lustracja parlamentarzystów w Polsce: agenci i oficerowie służb specjalnych PRL mają prawo kandydowania, ale muszą fakt bycia agentem wcześniej ujawnić. Osoba uznana za "kłamcę lustracyjnego" traciłaby mandat, ale wykonanie tego przepisu może być dużym problemem - PE musiałby bowiem stwierdzić wygaśnięcie mandatu, a nie wiadomo, w jakim trybie oraz kto miałby to stwierdzać.