"Łukaszenkowcy" chcą okrągłego stołu
Działacze popieranego przez władze Białorusi Związku Polaków, chcą zorganizowania okrągłego stołu. Osoby skupione wokół Andżeliki Borys są temu przeciwne i czekają na rezultaty rozmów na szczeblu rządowym. - Nie widzę sensu takich rozmów - mówi Andrzej Poczobut.
21.04.2010 | aktual.: 21.04.2010 16:39
Apel w sprawie podjęcia rozmów - za pośrednictwem dziennikarzy na konferencji prasowej w Białymstoku - skierowała ośmioosobowa grupa działaczy związku kierowanego przez Stanisława Siemaszko, wśród nich m.in. wiceprezes Helena Bogdan, były prezes Tadeusz Kruczkowski, szefowa Rady Naczelnej związku Jadwiga Sienkiewicz-Łysa.
Konferencję zorganizowali w Białymstoku w dniu dwóch pogrzebów ofiar katastrofy pod Smoleńskiem: Krzysztofa Putry i Justyny Moniuszko.
Delegacja podkreśliła, że od 2005 roku działacze tego związku mają zakazy wjazdu do Polski. Teraz przyjechali do kraju, bo otrzymali zgodę polskich władz i jednorazową wizę na udział w uroczystościach pogrzebowych prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki. Mówili, że byli na uroczystościach w Krakowie i Warszawie.
Helena Bogdan mówiła, że tylko z powodu tragedii działacze mogli przyjechać do Polski, a o taką możliwość zabiegali w Kancelarii Prezydenta, kancelarii premiera i w MSZ. Prawnik związku Edward Kołosza powiedział, że delegacja nie zabiegała podczas pobytu w Polsce o rozmowy z przedstawicielami władz w Polsce, bo wszyscy są teraz zajęci sprawami ważniejszymi.
- My jesteśmy jednym narodem i tylko w jedności polskiego narodu jest siła. Chcemy zadeklarować swoją dobrą wolę. Pomóżcie nam odkneblować usta, a sobie otwórzcie oczy - powiedział Kołosza. Zaproponował, by dziennikarze pomogli w organizacji "okrągłego stołu", by strony sporu mogły wypowiedzieć swoje zdanie, by spotkanie odbyło się w Polsce z udziałem specjalistów, naukowców.
Przeciwni takiemu spotkaniu są działacze skupieni wokół Andżeliki Borys, szefowej tych struktur ZPB, których władze łukaszenkowskie nie uznają za legalne. Wiceszef Rady Naczelnej związku Andrzej Poczobut, przebywający w Polsce w związku z pogrzebem Macieja Płażyńskiego, prezesa "Wspólnoty Polskiej", powiedział, że nie widzi sensu takich rozmów.
Dodał, że są prowadzone rozmowy między stroną polską i białoruską. - My uważamy format tych pertraktacji za dobry, odpowiedni do rozwiązania tej sytuacji. Oczywiście, że nie wszystkim one się podobają, nie widzimy też na razie wyników tych pertraktacji - powiedział Poczobut, dodając, że propozycje "okrągłego stołu" służą obecnie jedynie "zagmatwaniu sprawy".
- O czym my możemy z nimi rozmawiać, jeżeli oni o niczym nie decydują? To są po prostu marionetki - dodał Poczobut.
Poczobut wyraził żal, że działacze związku, popieranego przez białoruskie władze, otrzymali możliwość przyjazdu do Polski na pogrzeby i ten czas wykorzystali do "prowadzenia akcji propagandowej na terenie Polski", a niektóre osoby z organizacji nieuznawanej, nie mogły przyjechać, bo mają zakaz opuszczania Białorusi nałożony przez tamtejsze władze.
Zakaz wjazdu do Polski członkowie związku pod kierownictwem Stanisława Siemaszko mają od 2005 roku. - Ta niesprawiedliwość dotknęła każdego z nas, ale przez wszystkie te lata, nie zważając na to oderwanie od macierzy, na tą izolację, prowadziliśmy i prowadzimy działalność statutową. Nasza organizacja, wbrew zarzutom i informacjom podawanym przez grupę pani Borys, żyje, pracuje i działa - mówiła Bogdan.
Przekonywała, że domy polskie na Białorusi nie są przejęte przez władze białoruskie, prowadzą działalność, odbywają się lekcje polskiego, działają zespoły artystyczne.