Łukaszenka: proces ws. zamachu w metrze był transparentny
Prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka oświadczył, że proces w sprawie zamachu w mińskim metrze w 2011 roku, zakończony dwoma wyrokami kary śmierci, był absolutnie transparentny. Dodał, że rozstrzelanie dwóch mężczyzn skazanych na śmierć za przeprowadzenie tego zamachu, Uładzisłaua Kawalioua oraz Dźmitrego Kanawałaua, było dla niego "kolejną tragedią w życiu".
21.03.2012 | aktual.: 21.03.2012 12:31
- Był to absolutnie transparentny proces od początku do końca. U pracowników Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji, izraelskiego Mosadu i Interpolu, którzy uczestniczyli we wszystkich etapach śledztwa, w żadnej fazie nie pojawiły się żadne pytania ani wątpliwości - cytuje prezydenta jego służba prasowa. Łukaszenka wypowiadał się na ten temat w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji Russia Today.
Dodał, że rozstrzelanie dwóch mężczyzn skazanych na śmierć za przeprowadzenie tego zamachu, Uładzisłaua Kawalioua oraz Dźmitrego Kanawałaua, było dla niego tragedią.
- Dla mnie to była kolejna tragedia w życiu. Przede wszystkim współczułem rodzicom tych ludzi, którym nie mogłem pomóc. Niestety - oznajmił Łukaszenka, który odmówił ułaskawienia skazanych. Dodał, że było mu trudno podjąć taką decyzję, ale nie mógł postąpić inaczej. Przypomniał też, że od kiedy piastuje stanowisko prezydenta, czyli od 1994 roku, tylko raz ułaskawił skazanego na śmierć.
W sobotę białoruska telewizja państwowa poinformowała o rozstrzelaniu Kawalioua oraz Kanawałaua, skazanych za zamach na stacji metra Oktiabrskaja (biał. Kastrycznickaja) 11 kwietnia 2011 roku, w którym zginęło 15 osób, a 387 zostało rannych.
30 listopada 2011 roku Sąd Najwyższy uznał Kanawałaua za winnego przygotowania i podłożenia ładunku wybuchowego, a Kawalioua - współudziału i niepoinformowania o przestępstwie. Kanawałau przyznał się śledztwie do winy i odmówił zeznań w sądzie.
Z kolei Kawaliou zapewnił w ostatnim słowie przed sądem, że nie ma nic wspólnego z wybuchem w metrze, i wyraził przekonanie, że zamachu nie przeprowadził też Kanawałau. Oświadczył, że nie potwierdza zeznań złożonych podczas śledztwa oraz że wywierano na niego presję, by je wymusić.
Grudniowy sondaż niezależnego białoruskiego ośrodka NISEPI wykazał, że więcej Białorusinów (43,3%) nie wierzy w winę Kawalioua i Kanawałaua niż w nią wierzy (37%).
Łukaszenka wypowiedział się też na temat ewentualności odebrania Białorusi prawa do organizowania w 2014 r. mistrzostw świata w hokeju na lodzie. O taki krok apelował m.in. Ruch Obywatelski Free Belarus Now, skupiający białoruskich opozycjonistów, ich rodziny i adwokatów mieszkających na Zachodzie.
- To zabiegi czysto polityczne, które nie mają nic wspólnego ze sportem. Jeśli do tego dojdzie, uderzy to w wizerunek Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie. Białoruś zasłużyła na te mistrzostwa - oznajmił Łukaszenka.
Parlament Europejski podjął w czwartek decyzję o odłożeniu na koniec marca przyjęcia bardzo krytycznej rezolucji ws. Białorusi, w której apeluje się m.in. o przeniesienie mistrzostw hokeja w 2014 r. do innego kraju. PE uznał, że da czas reżimowi na reakcję i poprawę.