Łukaszenka bez gazu
Białoruś została pozbawiona wszelkich dostaw rosyjskiego gazu. Surowiec ten przestała dostarczać firma Transnafta, dwie inne - Itera i Gazprom zerwały dostawy już wcześniej.
Wszystkie te spółki nie odnowiły kontraktów na dostawę gazu na Białoruś, domagając się podwyżki opłat, utrzymywanych dotychczas na preferencyjnym poziomie znacznie poniżej cen rynkowych.
Gdy Gazprom wstrzymał dostawy od 1 stycznia tego roku, władze białoruskie zapewniły sobie tymczasowy kontrakt z niezależną rosyjską spółką Transnafta. W zeszłym tygodniu dostawy dla Mińska wstrzymała Itera, gdy jej umowa wygasła.
Transnafta ostrzegała władze białoruskie, że wstrzyma dostawy 18 lutego, jeśli nie zostanie podpisany nowy kontrakt. "Do wtorku rano strona rosyjska nie podpisała nowej umowy" - zaznaczył dyrektor generalny Transnafty Władimir Kondraczuk, informując o wstrzymaniu dostaw.
Prezydent Aleksander Łukaszenka skrytykował ostatnio Rosję w wypowiedzi dla telewizji za stosowanie "szantażu" w negocjacjach gazowych.
Gazprom sprzedawał gaz Białorusi w 2003 roku po 912 rubli (31,86 USD) za 1 tys. metrów sześciennych, podczas gdy do zachodniej Europy - po 120 dolarów.
Gazprom chce też kupić białoruską firmę obsługującą gazociąg Beltransgaz, która ma być prywatyzowana. Łukaszenka uznał jednak, że proponowana przez rosyjski koncern cena miliarda dolarów jest o wiele za niska.