Łukasz Mężyk w #dziejesienazywo obnaża prawdę o "wielkim zwycięstwie PiS": miał więcej szczęścia niż rozumu
- PiS miał więcej szczęścia niż rozumu wygrywając na Podlasiu. Bo to nie było wielkie zwycięstwo - było minimalne. Gdyby Petru i Schetyna się zmobilizowali i prowadzili kampanię na rzecz kandydata PSL - to PiS by przegrał te wybory. To było 4 tys. głosów, to była niewielka różnica przy niskiej frekwencji. Politycy PiS mówią, że to wielkie zwycięstwo, ale wiedzą, że powinno być wyraźniejsze - stwierdził w programie #dziejesienazywo Łukasz Mężyk, publicysta portalu 300polityka.pl oceniając wygraną Anny Marii Anders w wyborach uzupełniających do Senatu.
- Uważam, że KOD nie ma żadnego znaczenia - mówił Mężyk, odpowiadając na pytanie o przyjęty ostatnio przez PiS "ostry kurs". - Znaczenie ma reakcja międzynarodowa, ona może doprowadzić do przesilenia w Polsce. Jeśli będzie gwałtowna, zwłaszcza dyplomacji amerykańskiej, zagrażająca np. szczytowi NATO, to rzeczywiście PiS będzie miał poważne problemy..
- To jest największy problem PiS, że wszyscy, łącznie z Amerykanami, bardzo ostro reagują na to, co się dzieje w Polsce - przyznał Piotr Zaremba, publicysta "W Sieci". - Kaczyński musi mieć świadomość, że poczucie, iż nie będzie rok czy dwa w Polsce sądu konstytucyjnego, może owocować chociażby wycofaniem się inwestorów. To nie jest wymyślona obawa.
- Po zwycięstwie Anny Marii Anders Kaczyński mógł powiedzieć: kochani wygraliśmy, Polacy po raz kolejny pokazali, że mamy prawo rządzić, a teraz was przytulę, porozumiemy się - mówił prowadzący program #dziejesienazywo Robert Mazurek.
- To są mrzonki intelektualistów, którzy głosują na PiS i za każdym razem się łudzą, że to będzie dobra zmiana, jak ta zapowiadana w kampanii - odparł Łukasz Mężyk. Jednak jego zdaniem rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Publicysta nie neguje, że Jarosław Kaczyński miał plan zmian, ale "Trybunał Konstytucyjny, prokuratura, sądy bardzo go uwierały". - Tak jak bardzo wielu Polaków i dlatego wielu kibicuje PiS w tym co robi - ocenił Mężyk. - Ta przewlekłość, skrajnie niesprawiedliwe, absurdalne wyroki, jak np. dla tego niepełnosprawnego dziecka, które ukradło batoniki i zostało posadzone w areszcie. Ludzie mają z tym do czynienia codziennie. To w ogóle jest wina tych elit, które dzisiaj wychodzą na ulice, bo one te ogromne niesprawiedliwości tolerowały przez 25 lat i zamiatały pod dywan. Same są winne tej sytuacji, że Kaczyński czuje wewnętrzny imperatyw, żeby to naprawić.
- Ludzie są pytani jakie programy telewizyjne chcą oglądać. Mówią, że spokojne, łagodne, rodzinne. A później szukają krwawych filmów i gazet. Tu jest chyba podobnie. Jednak ta agresja wzajemna cały czas jakoś procentowała. To jest nasze jedyne doświadczenie z ostatnich lat polityki, niestety - ocenił Piotr Zaremba.