Ludzki łańcuch w strefie Gazy
Od Gazy po Jerozolimę dziesiątki tysięcy Izraelczyków wzięło się w niedzielę za ręce, tworząc "żywy łańcuch" w proteście przeciwko planom premiera Ariela Szarona, który chce zlikwidować osiedla żydowskie w Strefie Gazy i wycofać stamtąd wojsko.
25.07.2004 | aktual.: 26.07.2004 06:53
Kiedy demonstracja dobiegała końca, Palestyńczycy ostrzelali z moździerzy największe osiedle żydowskie w Strefie Gazy - Newe Dekalim - raniąc kilku Izraelczyków, w tym co najmniej dwoje dzieci.
Organizatorzy niedzielnej demonstracji wyrażali oczekiwanie, że weźmie w niej udział co najmniej 150 tysięcy ludzi - tyle samo, co dwa miesiące temu w Tel Awiwie w wielkiej demonstracji poparcia dla planów Szarona. Policja oszacowała jednak, że faktycznie ludzki łańcuch utworzyło ok. 70 tysięcy ludzi.
Skala tych dwóch demonstracji pokazuje, jak bardzo społeczeństwo izraelskie jest podzielone w kwestii osiedli żydowskich na terenach palestyńskich i jak wielkie emocje wywołują plany Szarona.
Niedzielny łańcuch rozciągał się od osiedla Nissanit, w północnej części Strefy Gazy, po Ścianę Płaczu w Jerozolimie, co oznacza dystans ponad 90 kilometrów. Trasę tę patrolowały tysiące policjantów i ponad 1 tys. pracowników prywatnych firm ochroniarskich. Kierowcom zalecano korzystanie z objazdów.
Plan Szarona, ogłoszony w grudniu 2003, przewiduje likwidację wszystkich osiedli i wycofanie wojska ze Strefy Gazy oraz likwidację czterech osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu do końca września 2005. W Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu pośród 3,5 miliona Palestyńczyków mieszka ok. 240 tys. Żydów.
Osadnicy ostro sprzeciwiają się likwidacji osiedli. Zwolennicy planu Szarona uważają, że tylko w ten sposób można będzie doprowadzić w końcu do pokoju z Palestyńczykami.