ŚwiatLudzie zjadali siebie nawzajem - żyją dzięki pomocy

Ludzie zjadali siebie nawzajem - żyją dzięki pomocy

Korea Północna jest dziś jednym z najbiedniejszych państw świata. Ludzie głodują, żyją w skrajnej nędzy. W latach klęsk żywiołowych zdarzały się tam przypadki kanibalizmu. Dobrze się wiedzie tylko partyjnym dygnitarzom i wojskowym. O dramatycznej sytuacji w Korei i o tym, co musi się stać, by reżim upadł pisze dla Wirtualnej Polski Janusz Majewski.

Ludzie zjadali siebie nawzajem - żyją dzięki pomocy
Źródło zdjęć: © AFP | Kathy Zellweger

03.12.2010 | aktual.: 03.12.2010 18:03

Korea Północna cierpi permanentny brak żywności, lekarstw oraz paliw i całkowicie zależy od pomocy międzynarodowej. Siedmiu na dziesięciu obywateli KRLD żyje dzięki żywności darowanej w akcjach humanitarnych, a północnokoreańskie media zachwalają dietę opartą na zupie z trawy. Z pomocy humanitarnej pochodzi jedna trzecia używanych lekarstw. O stanie państwa wiele mówi to, że w nieogrzewanych zimą szpitalach nawet poważne operacje przeprowadza się bez znieczulenia, o stosunkach społecznych zaś - że ulubionym i powszechnie używanym przez wysokich funkcjonariuszy samochodem jest Mercedes Benz SE.

Do roku 1945 Korea była kolonią Japonii. Kiedy po II wojnie światowej została podzielona wzdłuż 38 równoleżnika, kontrolę nad północą objął ZSRR, a nad południem USA. Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (KRLD) została powołana 9 września 1948 w odpowiedzi na powstanie Korei Południowej. Oba państwa pragnęły rozciągnąć władzę nad całym półwyspem.

Czytaj więcej o sytuacji w koreańskich szpitalach:"Gdy obcinali mi nogę, krzyczałem z bólu"!

Rywalizacja pomiędzy Koreami doprowadziła do wojny, w którym aktu agresji dokonała KRLD. W czasie trzech lat walk zginęło ok. 2,5 miliona ludzi, prawie całkowicie zniszczone zostały przemysł, energetyka oraz wszelka infrastruktura w każdym z obu państw. Wojna zakończyła się w 1953 r. i od tej pory obie Koree zaczęły iść własnymi drogami.

Po podziale Korea Północna odziedziczyła ponad 80% kopalń, przemysłu i infrastruktury energetycznej. Południe było tradycyjnie rolnicze i zacofane. Przewaga gospodarcza KRLD była wtedy przytłaczająca - z wydatną pomocą chińską i radziecką. Sytuacja KRLD zaczęła się komplikować wskutek zerwania sojuszu, a później otwartego konfliktu pomiędzy Chinami i ZSSR. W kolejnej dekadzie wzrost gospodarczy zatrzymał się, a po roku 1980 roku gospodarka KRLD przeszła w stan kryzysu i od tamtej pory produkcja przemysłowa systematycznie malała.

Dopóki Związek Radziecki finansował nieefektywną gospodarkę KRLD dostawami tanich surowców oraz zakupami niskiej jakości północnokoreańskich wyrobów, system się trzymał. Obecnie, po upadku ZSRR, nieustanny brak części zamiennych oraz nośników energii prowadzi do zatrzymania fabryk, a z zasilania energią elektryczną wyłączane są nie tylko zakłady przemysłowe, ale całe miasta i regiony kraju. W czasie najgorszego kryzysu z połowy lat dziewięćdziesiątych likwidowano zakłady przemysłowe. Los mieszkańców upadających miast był straszny. Bez prawa zmiany miejsca zamieszkania i możliwości utrzymania się ginęli z głodu albo od kul wystrzeliwanych przez pilnujących ich strażników.

Standardy wyżywienia w Korei Północnej nigdy nie były choćby w przybliżeniu przyzwoite w naszym rozumieniu. W najlepszych latach ludzie mogli liczyć na nieco ponad pół kilograma wyrobów zbożowych dziennie. Do roku 1972 dostępny był cukier na kartki, po tej dacie nie było go już nigdy. Ale na urodziny Kim Ir Sena w szkołach i przedszkolach rozdawano dzieciom okrągłe landrynki. Młodym uczniom mówiono, że przysłał je im sam Stwórca Wszechświata, Wielki Wódz. Osobiście! Po otrzymaniu cukierka dziecko musiało pokłonić się portretowi Kim Ir Sena i wypowiedzieć słowa podziękowania.

Warto dodać, że oficjalne media systematycznie donoszą o niezwykłych, nadprzyrodzonych zjawiskach przyrodniczych (a to tęcza, a to nagłe pokrycie się drzew wspaniałymi kwiatami itd.) towarzyszących rocznicom związanym z osobą wodza, "słońca Korei". Są one podniesione do rangi świąt państwowych.

Nędza zwykłych ludzi nie dotyka wyższych funkcjonariuszy reżimu, jednak ci, którzy w hierarchii partyjnej i państwowej postawieni są najniżej, dzielą los zwykłych zjadaczy ryżu, tak jak reszta nieuprzywilejowanych w społecznej drabinie północnokoreańskiego państwa.

Komunistyczne kasty

W Korei Północnej ukształtował się system kastowy, który początkowo liczył około pięćdziesiąt warstw społecznych. Kasty nie miały nazw, były numerowane. Podstawowym kryterium podziału jest pochodzenie społeczne (sonbun), w okresie poprzedzającym uzyskanie przez Koreę niepodległości. Wciąż bardzo źle jest potomkom przedsiębiorców i ziemiaństwa. Neutralne okazują się korzenie proletariackie. Wyróżnia posiadanie rodziców, którzy zginęli w czasie wojny. Ludzie z takim pochodzeniem korzystają z pełni praw, jakie można mieć w KRLD. W KRLD indoktrynacja oraz izolacja od świata zewnętrznego nie mają sobie równych i nie ograniczają się do wspomnianych wyżej wyrazów uwielbienia. Uczniowie w szkołach rozwiązują zadania, w których podaje się, ile dzieci w którymś z miast Korei Południowej żebrze, a ile czyści buty psom amerykańskiego imperializmu. Następnie każe się dzieciom ułożyć stosowną proporcję i przedstawić zależność w postaci ułamka. Ludzie, których mija autobus wycieczkowy zza granicy, zobowiązani są odwracać
się do niego plecami, by nie ulegać wpływom wrogiego systemu. Ogrodzona zasiekami i obstawiona wartownikami jest nie tylko granica z Koreą Południową, ale i dostęp do północnokoreańskich plaż, z których można uciec na stronę wroga.

Osobny rozdział stanowi system odpowiedzialności zbiorowej i kar niespotykanych nigdzie indziej, nawet w Chinach w najgorętszym okresie rewolucji kulturalnej.

W stosunku do członków rodzin skazanych stosuje się odpowiedzialność zbiorową, osadza w obozach koncentracyjnych, z których nie ma drogi powrotu, a oprócz nieludzkich form zwykłej egzystencji na porządku dziennym są brutalne, niekiedy wyrafinowane tortury. Ze niezwykłym okrucieństwem traktuje się kobiety - maltretuje, okalecza i gwałci. Kiedy zachodzą w ciążę, szykuje się im śmierć w torturach, często razem z nowonarodzonymi niemowlętami rzuca na pożarcie psom, które je rozszarpują.

Uznany w świecie znawca problemów koreańskich, prof. Andriej Łańkow opisuje zachowanie psów pilnujących więźniów w północnokoreańskich obozach koncentracyjnych. Ciała ludzi trzymanych w nieludzkich warunkach, na granicy śmierci głodowej i bez jakichkolwiek środków higieny wydają z siebie specyficzny smród. Psy szkolone są do reagowania na ten bodziec agresją. Zdarzyło się, że przez uszkodzone ogrodzenie psy wydostały się poza teren obozu i na kawałki rozszarpały kilkoro małych dzieci. Więźniów, którzy próbowali zaalarmować strażników, uspokajał sam komendant obozowej straży: nic szczególnego się nie dzieje, popatrzcie jak świetnie wyszkolone psy mamy.

We wspomnieniach uciekinierów i na blogach można spotkać historie jeszcze bardziej mroczne. Strażnicy obozu koncentracyjnego urządzili rodzaj igrzysk, w których jednych więźniów przeciwstawiano innym. Podobno wśród doprowadzonych do obłędu ludzi zdarzają się przypadki kanibalizmu, co szczególnie nie dziwi, gdyż proceder ten miał miejsce w sytuacjach pod wieloma względami mniej skrajnych, jak choćby podczas oblężenia Leningradu w czasie II wojny światowej.

Obumieranie państwa

Za czasów Kim Ir Sena cała żywność była dystrybuowana za pomocą systemu kartek, w roku 1993 jej zabrakło. Od śmierci Kim Ir Sena w roku 1994 następcą jest jego syn, Kim Dzong Il. Pod jego rządami gospodarka pozostaje w kryzysie, rosnącej zależności od Chin oraz jeszcze większej izolacji od reszty świata. W połowie lat dziewięćdziesiątych nastał wielki głód, który władze tłumaczyły plagą powodzi.

Choć powodzie miały miejsce, prawdziwą przyczyną wielkiego głodu był przerażający stan pozbawionej zagranicznych dotacji gospodarki, przemysłu i rolnictwa. Zgodnie z oficjalnym danymi w czasie głodu w minionej dekadzie zmarło 250 tys. mieszkańców kraju, oszacowania niezależne wykazują bardzo duże rozbieżności - od 500 tys. do trzech milionów ofiar. Wielkość najbardziej prawdopodobna oscyluje pomiędzy 500 tys. a jednym milionem, raczej bliżej dolnej, niż górnej granicy przedziału. Co i tak budzi grozę w dwudziestokilkumilionowym kraju.

Z głodu umierają nie tylko zwykli obywatele. Także najniżsi urzędnicy państwowi nie są zabezpieczeni przed tym losem. Oczywiście nie dotyczy to wyższych funkcjonariuszy partyjnych i państwowych, przy czym do grup uprzywilejowanych należy w całości armia.

Klęski żywiołowe i głodu doprowadziły do erozji systemu. Państwo, które nie wypełnia swoich podstawowych funkcji, traci możliwości kontroli. Najniżsi funkcjonariusze aparatu zajęci są walką o przetrwanie. Tak dokonuje się oddolne obumieranie państwa.

Przeczytaj również wywiad z jedynym obcokrajowcem we władzach Korei Północnej!

W lipcu 2002 roku ogłoszono początek reform. Nastąpiła dewaluacja wona, w oczekiwaniu wzrostu produkcji uwolniono ceny na produkty rolne. Gospodarkę kołchozową zdecydowano się zamienić na opartą na gospodarstwach rodzinnych. Na koreańskiej prowincji po cichu odradzają się handel i rzemiosło, natomiast w dalszym ciągu traci znaczenie władza reżimu.

Niżsi funkcjonariusze zarabiają - wielokrotnie więcej niż wynoszą ich oficjalne apanaże - na umożliwianiu działalności prywatnych firm. Załatwienie sprzedaż partii suszonych ryb do Chin może dać większy zysk, niż kilka lat pracy na państwowym etacie, a sprzedaż zezłomowanych obrabiarek z unieruchomionej fabryki to już majątek. Mikrokapitalizm rodzi się pod przykryciem działalności oficjalnych zakładów państwowych, z pojawieniem się pozasystemowych korzyści rozkwita korupcja. Funkcjonariusze państwowi czerpią korzyści z tolerowania prywatnych restauracji, rejestracji prywatnych ciężarówek w podległych im przedsiębiorstwach, wydawania pozwoleń na przejazdy po kraju. Załamuje się totalitarna dyscyplina, masowo nie przestrzega się obowiązujących zezwoleń na podróżowanie po kraju, popularne stało się wręczanie łapówek milicjantom. Powstał nieoficjalny system bankowości, w którym udziela się pożyczek i kredytów. Odrobinę uwolnione z państwowego kagańca społeczeństwo zaczyna żyć własnym życiem, oderwanym i
niezależnym od władzy. W połączeniu z większym nielegalnym dopływem informacji o życiu za granicą stanowi to dla reżimu zagrożenie.

W połowie obecnej dekady sytuacja gospodarcza zaczęła cokolwiek ulegać poprawie, którą należy przypisać przede wszystkim pomocy zagranicznej zdobywanej czy to szantażem, czy rozwojem programu atomowego, czy też zbrojnymi incydentami z Koreą Południową, tworzeniem napięcia i obietnicami powrotu do status quo w zamian za dostawy żywności, paliw oraz innych artykułów niezbędnych do funkcjonowania dyktatury. Należy powiedzieć, że pierwszymi w kolejce beneficjentami programów pomocy zawsze były i są służba bezpieczeństwa i armia.

W ostatnich latach, wobec groźby dalszej erozji systemu oraz dzięki wspomnianemu wyjściu gospodarki ze stanu kompletnej zapaści, zdecydowano o ponownym dokręceniu śruby - cofnięciu reform, przywróceniu systemu kartkowego oraz totalnej kontroli społeczeństwa.

Po wstrząsach związanych ze społecznymi kataklizmami podstawową siłą wewnętrzną, na której opiera się system, jest armia, bardziej liczna niż rosyjska (dla porównania: Rosję zamieszkuje dziś ponad 140 mln ludzi, Koreę Płn. - niecałe 23 mln). Do armii należy 10% społeczeństwa, służba trwa 10 lat, a pozycja społeczna armii jest wysoka.

Wzorem wielu państw totalitarnych reżim utrzymuje kilkunastoprocentową uprzywilejowaną mniejszość. Doświadczenie pokazuje, że taka grupa wystarcza do zapanowania nad społeczeństwem. Prócz armii należą do niej funkcjonariusze partyjni, funkcjonariusze i tajni współpracownicy służb bezpieczeństwa. Władza jest w stanie zapewnić im niektóre przywileje, jak choćby codzienne porcje ryżu i rowery dla pracowników tajnych służb. Do wybranych należą również artyści i naukowcy, przede wszystkim z kompleksu wojskowego.

Armia przejmuje też dary pochodzące z pomocy humanitarnej, ale o ogólnym poziomie życia wiele mówi inny przykład podany przez Andrieja Łańkowa. Podczas jednej z podróży do Korei Północnej funkcję jego obowiązkowego przewodnika pełniła córka północnokoreańskiego generała. Dziewczyna uwielbiała kawę. Kiedy pobyt w Korei dobiegł końca, Łańkow podarował jej puszkę kawy, i tym niezwykłym prezentem wprawił ją w zachwyt i wywołał głęboką wdzięczność. A przecież była to córka generała.

Straszak świata i wasal Wielkiego Smoka

Prócz funkcji wewnętrznych armia pełni funkcję straszaka w stosunku do państw, z których koreańskie władze zamierzają zedrzeć kolejną kontrybucję, albowiem w zasięgu północnokoreańskich rakiet pozostają Korea Południowa i Japonia. Armia wykorzystywana jest do także do pełnienia przez KRLD obowiązków wasala Chin, po rozpadzie ZSRR jedynego sponsora i hegemona Korei Północnej. Jednym z przykładów wywiązywania się z tego obowiązku było niedawne wystrzelenie przez KRLD rakiety balistycznej połączone z ostrzeżeniem Rosji, co powszechnie zinterpretowano jako wystosowane pośrednio ultimatum chińskie.

Przyczyną zgody świata na istnienie tak odrażającego reżimu jest niechęć do wzięcia odpowiedzialności za 23 miliony ludzi niezdolnych do funkcjonowania w zwykłym świecie oraz obawa przed użyciem broni atomowej w razie interwencji. Północnokoreański atak doprowadziłby do natychmiastowej reakcji i riposty miażdżącej armię KRLD, jednak mało prawdopodobne, lecz niewykluczone powodzenie ataku jądrowego oznaczałoby dla Zachodu oraz pozostających z nim w sojuszu rozwiniętych państw Azji cenę nie do przyjęcia.

Jak może upaść reżim?

Podstawowym warunkiem obalenia reżimu jest upowszechnienie wiedzy o poziomie życia w Korei Południowej. Jeśli przyjąć oceny najbardziej umiarkowane, dochód narodowy na głowę mieszkańca Korei Południowej jest 17-krotnie wyższy niż w KRLD, oceny niezależne zbliżone są do wartości trzykrotnie wyższej.

Władza jest w pułapce. Brak jej możliwości przeprowadzenia reform w wariancie chińskim, bo ten, zachowując autorytaryzm, karze przestępców, za jakich niewątpliwie uznano by całe obecne kierownictwo. Wprowadzenie realnych reform oznacza osłabienie kontroli państwa nad społeczeństwem i upowszechnienie informacji o dobrobycie za koreańską granicą, a te niosą groźbę upadku reżimu. Już ostatnia próba okiełznania inflacji i wymiany pieniądza, w równowartości w przybliżeniu stu dolarów (reszta ulegała przepadkowi), uznana za kolejną grabież społeczeństwa, doprowadziła do nieznanych wcześniej gwałtownych wybuchów niezadowolenia połączonego z publicznym paleniem pieniędzy.

Z doświadczenia wiadomo, jak cienka jest linia dzieląca reformy od utraty kontroli sytuacji. Co więcej, należy oczekiwać, że ewentualne zmiany doprowadzą do załamania lojalności armii w stosunku do władzy. Najbardziej prawdopodobne zachowanie społeczeństwa może wcale nie być podobne do znanego z upadku NRD, ale w swojej gwałtowności przejść wszystko z wariantu rumuńskiego

Elita KRLD uważa, że wprowadzenie reform doprowadzi do obalenia obecnej władzy. Dlatego jej strategia przetrwania jest następująca: unikać zmian i utrzymywać system w obecnej postaci, jak długo można. Jednak już dziś wiadomo, że to nie na wieczność.

Janusz Majewski dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)