Ludzie z kapusty

Dyspozycyjny jak Kapusta - tak się mówi o prokuratorach gotowych wypełniać polityczne zlecenia. Zygmunt Kapusta, do niedawna szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, przed sejmową komisją ds. Orlenu grał prokuratora zbuntowanego przeciwko politycznym naciskom. Problemem tkwi w tym, że to on należy do tych prokuratorów, którzy najbardziej zapracowali na to, iż prokuratura jest uznawana za poręczne narzędzie polityków - pisze we "Wprost" Violetta Krasnowska.

11.10.2004 08:46

Kapusta nadzorował najważniejsze śledztwa, m.in. sprawę Wieczerzaka, aferę Rywina czy zabójstwo generała Marka Papały. Już sejmowa komisja śledcza w sprawie Rywina obnażyła fatalną jakość pracy najważniejszej w kraju Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Nie miała ona koncepcji dochodzenia, zwlekała z przesłuchaniem głównego podejrzanego, nie składała koniecznych wniosków dowodowych, umożliwiała podejrzanym mataczenie i zacieranie śladów przestępstwa. Prokuratura zachowywała się tak, jakby broniła Rywina. Tylko ktoś naiwny mógłby sądzić, że wynikało to wyłącznie z nieudolności prokuratorów. A skoro można sterować Prokuraturą Apelacyjną w Warszawie, tym bardziej można to robić z każdą inną.

- Podejrzewam, że zdecydowana większość decyzji prokuratora Kapusty to były decyzje z czyjegoś polecenia. Na pewno jest to prokurator, który szedł na rękę aktualnej władzy - mówi Lech Kaczyński, który będąc ministrem sprawiedliwości, powołał Kapustę na stanowisko szefa Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Dziś Kaczyński przyznaje, że była to jego największa pomyłka kadrowa.

Dyspozycyjny jak Kapusta

Kapusta mógłby spokojnie funkcjonować w czasach PRL, gdy słowo "prokurator" znaczyło wszystko, tylko nie niezawisłość. Prokurator był po prostu ramieniem władzy - jak Służba Bezpieczeństwa. Ale co się dziwić Kapuście, skoro jego była przełożona, prokurator generalny Barbara Piwnik, zachowywała się podobnie. Jak ujawnia były premier Leszek Miller, Piwnik, pytała ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego, czy da się znaleźć coś na Andrzeja Modrzejewskiego, wówczas szefa Orlenu, by można wszcząć przeciwko niemu prokuratorskie dochodzenie. Skoro tak się zachowuje prokurator generalny, to czego można oczekiwać od zwykłych prokuratorów?

Najgorsze jest to, że tacy ludzie jak prokurator Kapusta są gotowi z pełnym zaangażowaniem wykonać zlecenie zwierzchnika i uznają ten stan za normę. Kapusta tłumaczył się, że na polecenie zastępcy prokuratora generalnego Ryszarda Stefańskiego kazał w trybie pilnym wszcząć śledztwo przeciwko Modrzejewskiemu (Stefański temu zaprzecza). Cóż z tego, że prokuratorzy prokuratury okręgowej (z jej szefem Jerzym Łabudą) markowali zlecone przez Kapustę działania jako bezzasadne, skoro im się nie sprzeciwili. Jedynym znakiem niezawisłości był swego rodzaju bierny opór.

Z punktu widzenia własnej kariery, prokuratorzy zachowywali się racjonalnie. Niezawisłość się nie opłaca. Wystarczy przypomnieć losy prokurator Katarzyny Bosiakowskiej. Kapusta wezwał prokurator Bosiakowską i usiłował zmusić ją do wycofania z sądu aktu oskarżenia przeciwko Karolowi Świątkowskiemu, likwidatorowi mienia SdRP. Bosiakowska napisała o tym notatkę i wkrótce została odwołana - przez Kapustę. Odwołano także broniącego Bosiakowską szefa prokuratury Warszawa Śródmieście Andrzeja Janeckiego. Jego następca Dariusz Bieniek szybko wystąpił o wycofanie aktu oskarżenia z sądu.

Prokurator pod parlamentarnym nadzorem

Dyspozycyjność prokuratorów ułatwia to, że w naszym kraju prokurator generalny jest członkiem rządu. Nadzorowane przez niego prokuratury są częścią administracji rządowej. Tymczasem w USA prokuratora generalnego powołuje wprawdzie prezydent, ale prokuratorzy okręgowi wybierani są w wyborach powszechnych. W Belgii i Holandii prokuraturą nie kieruje jedna osoba, ale Kolegium Prokuratorów Generalnych. Kolegialny nadzór nad prokuraturami obowiązuje także m.in. we Włoszech i Turcji. W Słowenii i na Węgrzech prokuratora generalnego wybiera parlament, który sprawuje również kontrolę nad jego działalnością.

- Prokuratura będzie bardziej niezależna niż obecnie, gdy oddzielimy funkcję prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości. Minister byłby tylko zwierzchnikiem prokuratora generalnego, ale nie miałby wpływu na prowadzone postępowania - uważa prof. Stanisław Waltoś, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. We Francji i Niemczech zwierzchnicy nie mogą ingerować w sprawy prowadzone przez podległych im prokuratorów. W USA i Wielkiej Brytanii uznano, że tych spraw nie trzeba regulować ustawowo - wystarczy przestrzeganie tradycji niezawisłości.

Polscy politycy często mówią o potrzebie odpolitycznienia prokuratury i sprawienia, by była ona odporna na naciski. Kiedy jednak przejmują władzę, ich minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny chętnie posługuje się ludźmi pokroju Kapusty. Głównie dlatego, żeby chronić swoich.

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)