Ludwik Dorn: specsłużbom potrzebna terapia wstrząsowa
Sądzę, że po publikacji tekstu w „Rzeczpospolitej” będzie dla opinii publicznej jasne, że argumenty dotąd wysuwane przeciwko temu rozwiązaniu (Głównemu Urzędowi Antykorupcyjnemu) — że to tworzenie kolejnej służby, marnotrawstwo pieniędzy publicznych, że należy wymagać, żeby istniejące instytucje działały dobrze — tracą jakąkolwiek wagę, bo już wiadomo, że tu potrzebna jest terapia szokowa, że trzeba stworzyć elitarną jednostkę obsadzoną ludźmi wybranymi i przebranymi, ponieważ w ramach dotychczasowych instytucji tego rodzaju postępowania nie będą prowadzone – powiedział lider Prawa i Sprawiedliwości Ludwik Dorn w radiowych „Sygnałach Dnia”.
22.06.2004 | aktual.: 22.06.2004 12:10
„Sygnały Dnia”: Panie pośle, dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość ma zaprezentować pewne postulaty związane ze zmianą organizacji służb specjalnych, z powołaniem i ustawowym umocowaniem Komisji Prawdy i Sprawiedliwości (Prawdy i Sprawiedliwości, nie Prawa i Sprawiedliwości), wreszcie powołanie Głównego Urzędu Antykorupcyjnego. Czy to, co dotyczy zmian w organizacji służb specjalnych w jakiś sposób ma wiązać się z ujawnioną ostatnio sprawą byłego szefa Narodowego Funduszu Zdrowia Aleksandra Naumana?
Ludwik Dorn:Tak, z tym, że jest to nasz postulat od dawna, postulat z programu wyborczego z 2001 roku. My go w tej chwili z całą mocą przypominamy, idziemy nawet dalej niż wtedy z racji opublikowanego tekstu, który wskazuje, że przy gigantycznej aferze, przestępstwie, przy aferze, na której budżet państwa stracił co najmniej 100 milionów złotych, w sytuacji, gdy — jak twierdzą dziennikarze Rzeczpospolitej — wystarczyło pojechać na trzy dni do Szwajcarii i spytać się w odpowiednim sądzie rejestrowym o dokumenty, służby specjalne tego nie robiły. Otóż naszym zdaniem jest wysoce prawdopodobne, że nie robiły tego nie przez nieudolność, głupotę i brak profesjonalizmu, choć to by już wystarczało, by dokonać tam niesłychanie radykalnych zmian, ale celowo. Stąd nasz postulat zasadniczej reorganizacji służb specjalnych i postulat podnoszony w programie wyborczym powołania Głównego Urzędu Antykorupcyjnego, czyli bardzo elitarnego urzędu, obsadzonego kadrowo przez ludzi, którym by się chciało walczyć z korupcją na
wielką skalę.
„Sygnały Dnia”: Ale jakiego rodzaju miałaby to być ta instytucja ten Główny Urząd Antykorupcyjny? Quasi służby specjalne? Co to miałoby być?
Ludwik Dorn:Nie, to jest nawiązanie do instytucji, które gdzieniegdzie w krajach na przykład europejskich istnieją. W Wielkiej Brytanii istnieje Serious Fraud Office, czyli Biuro ds. Poważnych Nadużyć. Rzecz polega na tym, że ci, którzy to tworzyli, doszli do wniosku, że policja z racji niekiedy olbrzymiego skomplikowania wielkich afer związanych z wielkimi nadużyciami po prostu sobie nie radzi, że konieczne jest skupienie w jednym miejscu specjalistów najwyższej klasy i rangi. To jest i sytuacja polska, plus dochodzą tutaj te czynniki dodatkowe. I policja, i służba specjalna czasami nie chcą bądź nie mogą tych spraw skutecznie badać. Ja sądzę, że po publikacji tekstu w „Rzeczpospolitej” będzie dla opinii publicznej jasne, że argumenty dotąd wysuwane przeciwko temu rozwiązaniu — że to tworzenie kolejnej służby, marnotrawstwo pieniędzy publicznych, że należy wymagać, żeby istniejące instytucje działały dobrze — tracą jakąkolwiek wagę, bo już wiadomo, że tu potrzebna jest terapia szokowa, że trzeba
stworzyć elitarną jednostkę obsadzoną ludźmi wybranymi i przebranymi, ponieważ w ramach dotychczasowych instytucji tego rodzaju postępowania nie będą prowadzone. Proszę zauważyć, że ta nieczynność służb specjalnych w sprawie wątku pana Naumana w aferze sprzętowej trwała przez różne koalicje rządzące.
„Sygnały Dnia”: Osiem lat, od ośmiu lat trwała.
Ludwik Dorn:Prawda? Czyli rzecz nie ograniczała się tylko do kwestii, kto rządzi, ponieważ różnego rodzaju grupy i układy o charakterze korupcyjno-przestępczym mają swoje podczepienia pod służby.
Przeczytaj cały wywiad