Ludwik Dorn: nie chciałem zdymisjonować gen. Skulicha
(RadioZet)
Posłuchaj Wywiadu
01.02.2006 | aktual.: 01.02.2006 11:17
W Katowicach jest minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani. Panie ministrze, jaka jest pana wiedza na temat przyczyn tragedii katowickiej? Moja wiedza na temat pełnych przyczyn jest ograniczona. Są różnego rodzaju przypuszczenia, są stwierdzenia, że zalegała gruba warstwa, przekraczająca normę, śniegu, ale także lodu. Rodzą się różnego rodzaju podejrzenia dotyczące wad konstrukcyjnych, które już wcześniej miały się pojawić. Ja chcę czekać na wyniki śledztwa i na wyniki prac komisji powołanej przez ministra Polaczka. Na pewno doszło tutaj do poważnych zaniedbań, ale kto jest winny, jakiego one były rodzaju - poza tym, że śniegu i lody było za dużo i że była to przyczyna, bądź jedna z przyczyn - to z ostateczną oceną muszę się wstrzymać. 23 stycznia wydał pan zarządzenie, że należy usuwać śnieg, dlaczego nie egzekwowano pana zarządzenia? Nie było egzekwowane - cały czas o tym myślę i trudno o tym nie myśleć – bo zabrakło wyobraźni,
odpowiedzialności, ale zabrakło też wyczulenia. Proszę zauważyć, że jeżeli chodzi o obiekty wielkopowierzchniowe, hale targowe, hipermarkety, to ich wielki rozwój w Polsce zaczął się w połowie lat 90., gdzie na 10-11 lat zniknęły z Polski mroźne i bardzo śnieżne zimy. Przecież prawo to nakazuje. Ja przypomniałem tylko, żeby skontrolowano egzekwowanie obowiązującego prawa, które nakłada na właścicieli budynków pewne zobowiązania. Może za słało przypomniał pan, panie ministrze, może trzeba było mocniejszym głosem powiedzieć o tym, że należy usuwać śnieg. Posłanka Katarzyna Piekarska przypomina, że 5 stycznia złożyła w Sejmie interpelacje do pana. Mówiła tak: „Panie ministrze, już pierwszy nieusunięty w porę śnieg spowodował dwie katastrofy budowlane, o czym donosiła prasa. W Polskich miastach, a szczególnie w Warszawie, mieszkańcy grzęzną w breji śniegowej. (...) Jakie pan podejmie działania by uniknąć tego typu sytuacji przy kolejnym ataku zimy? Czy zleci pan wojewodom spowodowanie kontroli przez specjalistów
takich obiektów budowlanych, jak np. szkoły, przedszkola, szpitale, pod kątem zapobieżenia kolejnej katastrofy budowlanej?” To było 5 stycznia, panie ministrze, posłanka Piekarska twierdzi, że pan nie odpowiedział na jej interpelacje. Ta interpelacja trafia do ministra takim biurokratycznym trybem, przecież nie dzień, czy dwa, czy nawet tydzień po wystosowaniu. Trafiła do mnie w ostatnich dniach, ja z resztą zainteresuję się, dlaczego tak późno. To była niewątpliwie celna i trafna interpelacja, natomiast z góry pani odpowiadam, że jest możliwe dokonanie – połączonymi siłami, inspekcji i straży – kontroli wielkopowierzchniowych obiektów, natomiast jeżeli w to włączyć szkoły, szpitale i przedszkola, to kontrolerów by tutaj zabrakło dla kontroli przeprowadzonej w trybie akcyjnym. Być może pani posłanka Piekarska ma wiele racji. Ja mogę zastanawiać się, czy po tych pierwszych sygnałach, nie należało przeprowadzić takiej zmasowanej kontroli. Ale tego typu kontrole nie zastąpią codziennych działań administracji.
Wojewoda śląski jeszcze przed tym pismem, 23 stycznia, zalecił starostom kontrole, czy śnieg jest z dachów usuwany. Wygląda na to, że to zalecenie, to pismo, gdzieś tam utknęło na poziomie starostw. Potrzeba było aż takiej tragedii, żeby wszyscy się przestraszyli. Masowo usuwany jest śnieg z dachów, ale to może spowodować kolejne tragedie, bo wchodzą na dachy ludzie, którzy są do tego nieuprawnieni, nie powinni tam wchodzić. Wypędzani są na dachy dozorcy, którzy nie są do tego przygotowani. To jest znowu coś oburzającego i coś, co wskazuje na stan świadomości, także moralnej, właścicieli obiektów wielkopowierzchniowych, bo o te tutaj przede wszystkim chodzi, które nie należą do ludzi czy firm najmniej majętnych. Akurat tego typu spółki na wynajęcie kwalifikowanych ludzi do usuwania śniegu stać. To też pokazuje z czym my tutaj w Polsce się borykamy. Panie ministrze, akcja śląska była zorganizowana znakomicie, znakomicie prowadzona przez gen. Skulicha. Gdyby taka tragedia wydarzyła się w Warszawie – odpukać –
to nie wiem, czy taka organizacja byłaby możliwa, bo przypominam przykład sprzed kilu tygodni, gdy przewróciła się ciężarówka z amunicją, to połowa Warszawy była sparaliżowana. Proszę pani, gdyby tego typu tragedia – co odpukać – wydarzyła się w Warszawie, sądzę, że akcja byłaby prowadzona równie sprawnie, bo Warszawa ma opracowane procedury. Jeśli chodzi o wywrócenie się ciężarówki, to akurat tutaj dysponuję pełną wiedzą. Zasadniczy problem, że pół miasta było sparaliżowane, nie polegał na złym działaniu straży pożarnej, czy na policji, bo akurat straż pożarna pojawiła się tam w 4 minuty, a to jest standard jeśli chodzi o wielkie aglomeracje. Pani zadaje pytanie, czy gdzie indziej byłoby równie sprawnie? Otóż zależy gdzie. Podobno Śląsk jest wyjątkowym miejscem, bo tam jest sieć szpitali, wszystko jest zorganizowane i od sześciu lat pracowano nad taką procedurą. Tak, ale pracowano także w innych miejscach. Pracowano także w Warszawie, która pod tym względem posiada bardzo dobre procedury. Z tego co wiem, w
różnych miejscach jest różnie. W niektórych miastach nie ma też takiego nasycenia szpitalami i jednostkami ratowniczo-gaśniczymi jak na Śląsku, czy też jak w Warszawie. Bohaterem tej akcji jest gen. Skulich, nie wiem czy pan wie, dwa dni temu „Rzeczpospolita” napisała, że wg strażaków jeszcze niedawno minister spraw wewnętrznych chciał zdymisjonować generała. Czy to prawda? To jest całkowite kłamstwo, zresztą nie pierwsze w tej gazecie. Czyli to jest wyssane z palca, że pan miał zamiar go zdymisjonować, tak? Tak, to jest całkowite kłamstwo, całkowicie bezpodstawne. Akurat od dawna wiem, że pan nadbrygadier Skulich jest znakomitym strażakiem, znakomitym dowódcą. Sądzę, że ta akcja na Śląsku przebiegała tak sprawnie, także dlatego, że istnieje tutaj dwóch znakomitych dowódców gen. Szwajcowski, policjant i nadbrygadier Skulich, strażak. Nic nie zastąpi sprawnych, dobrych ludzi. Pani ministrze, czy pan wie do kogo należy hala, w której odbywała się wystawa? Ja znam te nazwiska, które pojawiały się w prasie, ale
też wiem i zaczym się tym coraz bardziej interesować, o różnorakich powiązaniach i procesie przejmowania tej hali przez łańcuszek spółek. Podobno właścicielem była też spółka skarbu państwa? O ile wiem, skarb państwa ma tam udziały mniejszościowe. Jeżeli jeszcze ma, ale nie badałem tej sprawy. A czy pan wie, do kiedy będzie trwała akcja? Czy budynek musi być zabezpieczony do czasu, kiedy zakończy się śledztwo? Czy właściciele hali powinni wprowadzić zabezpieczenie, czy czekać, aż zakończy się śledztwo? W tej sprawie istnieje - pomijając właścicieli - pewne napięcie i różnica zdań, która pojawiała się już dwa dni temu, a jest rozstrzygana na bieżąco, między Nadzorem Budowlanym i centralną komisją, a nadzorującymi akcje rozbiórkowa strażakami. Moje pytanie zmierza do tego, czy najpierw powinno być zakończone śledztwo i dopiero powinna nastąpić rozbiórka? To jest pytanie, na które proszę nie oczekiwać odpowiedzi od polityka. Tutaj są prokuratorzy, tutaj są strażacy i tutaj jest inspekcja budowlana. Proszę nie
oczekiwać, że polityk, który ani w dziedzinie dochodzeń, ani w dziedzinie ratownictwa i rozbiórek, ani w dziedzinie rozbioru budowlanego fachowcem, powie, co być powinno. Tutaj należałoby wysłuchać argumentów wszystkich stron. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był wicepremier, minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn.