Ludwik Dorn: Janik przekroczył wszelkie granice
Wszelkie granice zostały przez pana ministra Janika przekroczone. I to jest taka sytuacja, kiedy wotum nieufności złożyć trzeba, bo w innym przypadku zasadne będzie stwierdzenie - jesteście tą opozycją, pełnicie tę rolę społeczną, rolę polityczna kontrolera władzy, czy nie? – powiedział przewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość Ludwik Dorn w Salonie Politycznym Trójki.
29.10.2003 10:49
Jolanta Pieńkowska: Panie pośle, wszystko wskazuje na to, że po dzisiejszym głosowaniu minister Janik zachowa stanowisko, tak jak to było już dwa razy wcześniej, kiedy takie wnioski o wotum nieufności dla niego były głosowane. Po co w takim razie ten wniosek, skoro właściwie z góry skazany jest na przegraną?
Ludwik Dorn: Niezależnie od zasadności poprzednich wniosków, znaczy nie tyle zasadności, co zasadności składania tutaj mamy sytuację jednak zupełnie inną. To znaczy jest pytanie, jak my byśmy odpowiedzieli na pytanie, na zarzut, że byliście w sejmie, a nic nie robiliście. Tutaj wszelkie granice zostały przez pana ministra Janika przekroczone. I to jest taka sytuacja, kiedy wotum nieufności złożyć trzeba, bo w innym przypadku zasadne będzie stwierdzenie - jesteście tą opozycją, pełnicie tę rolę społeczną, rolę polityczna kontrolera władzy, czy nie?
Jolanta Pieńkowska: Ale 231 głosów, bez głosów SLD opozycji zebrać się nie uda. Czy sądzi pan, że klub SLD w sprawie Janika może zagłosować niejednogłośnie?
Ludwik Dorn: Wedle wszelkich zapowiedzi zagłosuje jednogłośnie, ale to jest tak, że istnieje arytmetyka poparcia w sejmie i istnieje arytmetyka poparcia w społeczeństwie. I także tego rodzaju wnioski o wotum nieufności służą i mają służyć. Skoro klub SLD odrzuca jakąkolwiek racjonalną argumentację. To znaczy broni placówek całkowicie nie do obrony pod względem politycznym, moralnym i merytorycznym. Płaci za to cenę, a tą ceną jest zmiana poparcia w społeczeństwie.
Jolanta Pieńkowska: A tak, jak słyszeliśmy wczoraj jedna z posłanek SLD w komisji spraw wewnętrznych mówiła, że nie można ministra Janika obwiniać o to, że - przepraszam - "...krasnoludki sikają do cukru...".
Ludwik Dorn: Gdyby klub SLD mógł być w jednej osobie, to zapewne byłaby to ta pani posłanka, która argumenty na rzecz odwołania ministra Janika w ten sposób scharakteryzowała. Problem polega na tym, że my nie zarzucamy panu ministrowi Janikowi, że ponosi moralną i polityczna odpowiedzialność za uchybienia, błędy, każdego funkcjonariusza, czy każdego urzędnika, bo to by było nieracjonalne. To by było nieuzasadnione. Myśmy się ograniczyli w tym wniosku do wskazania na błędy, patologie, czy nawet czyny kwalifikujące się zdaniem prokuratury do spraw karnych, które popełniają jego osobiści nominaci.
Jolanta Pieńkowska: Ale z drugiej strony minister Janik mówi, że nie zna pełnych zeznań generała Kowalczyka, więc jak można mówić, że generał zmieniał zeznania, bo on je tylko uzupełniał. A minister Sobotka do czasu zeznań w prokuraturze też publicznie mówił, że nic o sprawie nie wiedział.
Ludwik Dorn: Minister Sobotka do czasu zeznań w prokuraturze mówił, że nic nie wiedział, po czym w prokuraturze mówił, że wiedział. Generał Kowalczyk w dwóch pierwszych zeznaniach mówił, że o niczym, powtarzam, o niczym, ministra Sobotki nie informował, a w trzecim i czwartym zeznaniu zeznał, że informował o akcji kieleckiej przeciwko grupie przestępców i samorządowców będących przestępcami, a tylko nie wymienił nazwy Starachowice. I można to nazwać uzupełnieniem. Ja to nazywam zeznaniami sprzecznymi. To nie jest tak, jak mówił poseł Brachmański z SLD, że każdy usłyszał w wypowiedzi ministra Kurczuka to, co chciał usłyszeć. On akurat usłyszał o uzupełnieniu. Poseł Brachmański z SLD usłyszał to, co chciał usłyszeć, a ja usłyszałem to, co zostało powiedziane.
Jolanta Pieńkowska: Ale z drugiej strony też jest tak, że minister Kurczuk mówi: "...uważam, że minister Janik w tym co robi, niezależnie od takich, czy innych pojedynczych kwestii bardzo dobrze kieruje resortem i myślę, że ten wniosek jest po prostu nieuzasadniony...".
Ludwik Dorn: Pan minister Kurczuk jest członkiem Rady Ministrów i w takiej sytuacji, skoro nie ma decyzji premiera o zdymisjonowaniu ministra Janika, to co ma mówić. Mówi to, co on powiedział. Inaczej to on by się podawał do dymisji. W jakimś sensie, choć my aprobujemy działania ministra Kurczuka, jako prokuratora generalnego, jako polityk w głosowaniu, jako lojalny i wierny członek SLD także określił się politycznie. Ale po prostu my widzimy pewną gradacje nieprawości w ramach SLD. Nie twierdzimy, że tam każdy jest jako minister Sobotka.
Przeczytaj całą rozmowę