Ludwik Dorn: IV Rzeczpospolita to druga faza polskich przemian
Potrzebna druga faza polskich przemian, jest potrzebne rozwiązanie tych problemów, które nie były rozwiązane i które narosły, skulminowały się przez ostatnie kilkanaście lat. I IV Rzeczpospolita to pewien konkret ustrojowy, ale to także jasne oświadczenie, że to nie jest tak, iż można rozwiązywać te wszystkie problemy, te wszystkie krzywdy, te wszystkie bóle, te wszystkie niesprawności za pomocą zrutynizowanych metod politycznych - powiedział poseł PiS Ludwik Dorn w "Sygnałach Dnia".
22.08.2005 | aktual.: 22.08.2005 10:09
Sygnały Dnia: Swoją drogą ciekawa rzecz – Jarosław Kaczyński mówił wczoraj o potrzebie stworzenia czy też zapisania czegoś, co się miałoby nazywać nową umową społeczną, czyli opisania relacji państwo–obywatel, jakie są obowiązki państwa wobec obywatela. Czy pana zdaniem rzeczywiście taki dokument, bo to musiałoby być chyba w formie dokumentu, jest potrzebny? Przypomnijmy – za dziewięć dni mamy rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich. To też była przecież forma jakiejś umowy społecznej na tamte czasy.
Ludwik Dorn: To jest biorąca się sprzed kilku lat (ostatnio przypominaliśmy to rok temu) idea polityków skupionych w Prawie i Sprawiedliwości. Ona się bierze z następującej diagnozy – u początku polskich przemian, w 1989 roku, w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, w tym okresie założycielskim obecnego ustrojowego i społecznego kształtu Polski, nie została wyjaśniona, nie została opisana, niekoniecznie w formie książki czy dokumentu, ale w formie czegoś przeżywanego przez obywateli, relacja państwo–społeczeństwo, państwo–obywatel, czyli jakie obowiązki wobec obywatela i wobec społeczeństwa ma państwo. W efekcie uważamy, że państwo odwróciło się od społeczeństwa, odwróciło się plecami od zwykłego obywatela i efektem tego są i napięcia społeczne, i rozliczne dysfunkcje, zakłócenia w funkcjonowaniu państwa i w relacji państwo i społeczeństwo. I sądzimy, że do tego pewnego polskiego wynalazku, tej specyficznej umowy społecznej, która zaistniała, ta koncepcja pojawiła się w latach 1980–81, należałoby po
prostu wrócić. Polska czeka na swego rodzaju nowe otwarcie, na wyjaśnienie tych spraw, które były odsuwane, niewyjaśniane w III Rzeczpospolitej.
Sygnały Dnia: No właśnie, czy to miałoby być jakimś otwarciem czy próbą otwarcia IV Rzeczpospolitej?
Ludwik Dorn: Tak, tak, jest potrzebna druga faza polskich przemian, jest potrzebne rozwiązanie tych problemów, które nie były rozwiązane i które narosły, skulminowały się przez ostatnie kilkanaście lat. I IV Rzeczpospolita to pewien konkret ustrojowy, ale to także jasne oświadczenie, że to nie jest tak, iż można rozwiązywać te wszystkie problemy, te wszystkie krzywdy, te wszystkie bóle, te wszystkie niesprawności za pomocą takich zrutynizowanych metod politycznych.
Sygnały Dnia: Czyli co? Potrzebna jest jakaś metoda lekkowstrząsowa? No bo skoro normalne metody byłyby nie na miejscu...
Ludwik Dorn: Jest potrzebne wyjście poza rutynę III Rzeczypospolitej. To nie oznacza, oczywiście, manifestacji na ulicach, zdobywania budynków władzy, tego wszystkiego, co kojarzy się z bardzo gwałtowną rewolucją. Jest potrzebna demokratyczna, spokojna, konsekwentna rewolucja, a elementem tej rewolucji są demokratyczne wybory.
Sygnały Dnia: Jeśli przeczytać w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” artykuł pod tytułem „IV Rzeczpospolita – naprawdę czy na papierze”, w tym artykule uwzględnione są pomysły partii politycznych, zwłaszcza Prawa i Sprawiedliwości, na tę nową, IV Rzeczpospolitą, na przykład, nie wiem, powstanie Urzędu Antykorupcyjnego czy Komisji Prawdy i Sprawiedliwości, szalenie trudno będzie w nowym układzie politycznym osiągnąć taki cel, jaki sobie Prawo i Sprawiedliwość stawia. Konkurenci czy rywale Prawa i Sprawiedliwości nie są za tymi pomysłami w dużej części.
Ludwik Dorn: Ja bym powiedział tak – to zależy od wyniku wyborów. Należy przyjąć racjonalne...
Sygnały Dnia: Wynik, jak sądzę, się nie powtórzy, te czterdzieści kilka procent, więc będą panowie musieli współdziałać z kimś. Ludwik Dorn: Oczywiście, że będziemy musieli współdziałać i będziemy chcieli współdziałać, i już zapowiadamy, że chcemy współdziałać, to znaczy Prawo i Sprawiedliwość nie ogłasza, iż najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, iż po wyborach sama utworzy rząd. Nie, konieczny będzie najlepiej koalicjant jeden czy koalicjanci. Ale to jest także niesłychanie istotne, jak w wyborach opowie się społeczeństwo, to znaczy czy Prawo i Sprawiedliwość będzie w ramach tego układu koalicyjnego miało przewagę, czy nie. A jeżeli będzie miało przewagę, jak istotna będzie to przewaga. To zależy od kartek wyborczych, to zależy od suwerennych decyzji suwerennych obywateli. Jeżeli zatem ta przewaga będzie istotna, ja sądzę, że nasi potencjalni koalicjanci nie bardzo będą chcieli występować w roli hamulcowych tego wstrząsu, pokojowego, spokojnego wstrząsu czy hamulcowych drugiej fali
polskich przemian wolnościowych, demokratycznych i związanych ze sprawiedliwością społeczną.