Ludowcy za "czarną listą" ekspertów
PSL zwróciło się do marszałka Sejmu z
propozycją utworzenia "czarnej listy" ekspertów, na którą
wpisywane byłyby nazwiska osób naruszających zasady etyki w
pracach parlamentarnych. Ludowcy chcą zweryfikowania wszystkich
ekspertów komisji sejmowych oraz asystentów parlamentarzystów.
Naczelny Komitet Wykonawczy PSL, który zebrał się w Warszawie, uważa, że ujawniane afery i nieprawidłowości w procesach legislacyjnych w Sejmie "skłaniają do zachowania szczególnej staranności w doborze ekspertów i asystentów posłów".
Zdaniem NKW, należy wyeliminować z prac parlamentarnych tych, którzy "udając ekspertów, uprawiają nieuczciwy lobbing". "Celem utworzenia 'czarnej listy' ekspertów jest wyeliminowanie z prac komisji sejmowych osób podających się za niezależnych ekspertów, a w rzeczywistości reprezentujących grupy interesów. Będzie to ważny krok na drodze do oddzielenia lobbystów od ekspertów" - napisał w liście skierowanym do marszałka Sejmu Marka Borowskiego szef PSL Jarosław Kalinowski.
Listę - według propozycji PSL - prowadzić miałaby Kancelaria Sejmu. Wpisywane byłyby na nią osoby, które pełniąc funkcję eksperta komisji sejmowej, popadły w konflikt interesu, a tym samym sprzeniewierzyły się funkcji niezależnego eksperta.
Osoba, która znalazłaby się na "czarnej liście", nie miałaby już prawa do uczestniczenia w pracach żadnych komisji parlamentarnych.
Podstawą proponowanej przez PSL weryfikacji ekspertów byłby szczegółowy kwestionariusz, który musieliby wypełniać obecni i przyszli eksperci. Musieliby w nim podać informacje dotyczące aktywności zawodowej, uczestnictwa w różnych przedsięwzięciach gospodarczych, zasiadania w organach statutowych spółek prawa handlowego, posiadanych udziałów i akcji.
Podanie w kwestionariuszu nieprawdziwych informacji lub zatajenie istotnych danych skutkowałoby wpisaniem osoby na "czarną listę", która byłaby publikowana na stronach internetowych Sejmu.
Taki sam kwestionariusz jak eksperci musieliby wypełniać - zgodnie z propozycją ludowców - także asystenci posłów i senatorów.
_ "Niedopuszczalna jest sytuacja, w której parlamentarzysta twierdzi, że nie wie, czym zajmuje się jego asystent"_ - uważa Kalinowski.(iza)