Polityka"Lud domagał się krwi i ją dostał"

"Lud domagał się krwi i ją dostał"

Afera hazardowa zbiera coraz większe żniwo. Zbigniew Chlebowski zawieszony, Mirosław Drzewiecki podał się do dymisji. – Lud domagał się krwi. Złożenie ofiary było konieczne – komentuje dla Wirtualnej Polski dr Piotr Forecki, politolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

"Lud domagał się krwi i ją dostał"
Źródło zdjęć: © PAP

05.10.2009 | aktual.: 05.10.2009 15:51

W ocenie eksperta, z perspektywy Platformy dymisja Drzewieckiego to najlepszy wariant rozwoju sytuacji. – Minister wystąpił z komunikatem: "Jestem mężczyzną, jestem honorowy, jestem odpowiedzialnym politykiem, odchodzę w tym momencie, ale gdy wszystko się wyjaśni, znów się spotkamy". To przekaz bardzo konstruktywny dla PO – uważa Forecki.

Drzewiecki ubiegł premiera, który i tak by go zdymisjonował. Jednak takie rozwiązanie dla PO byłoby mniej korzystne. - Gdyby minister został odwołany przez premiera, wyborcy odnieśliby wrażenie, że jest on „umoczony” w tej aferze, a dzisiaj na dobrą sprawę tego nie wiemy – uważa Forecki. W jego opinii, lepiej byłoby, gdyby Drzewiecki odszedł wcześniej, wówczas z miejsca uciąłby wszelkie spekulacje.

Druga afera Rywina?

Czy tzw. afera hazardowa to druga Rywingate? Zdaniem ekspertów musimy być ostrożni w wyciąganiu tego rodzaju wniosków, bo wciąż bardzo mało wiadomo o całej sprawie. Jak twierdzi dr Forecki to, co obserwujemy od kilku dni, to dopiero preludium, etap przed-afery. - To szczególny, bo kryzysowy moment dla PO. Tak dramatycznego momentu rząd Donalda Tuska nie przeżywał od wyborów w 2007 roku, ale nie zgadzam się, by na tym etapie porównywać to wydarzenie z aferą Rywina – mówi Forecki.

W opinii prof. Wawrzyńca Konarskiego, politologa ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, ostatnie wydarzenia zawierają w sobie syntezę dwóch afer. - Z jednej strony są tam pewne elementy afery taśmowej z udziałem Renaty Beger; z uwagi na technikę, jaka przyczyniła się do jej ujawnienia. Z drugiej to, że osoby niezwykle ważne dla rządu i Platformy, pozostawały w tak zażyłych związkach z ludźmi biznesu, pozwala na analogie z aferą Rywina – mówi ekspert.

- Związki te same w sobie nie są złe, natomiast naganne jest, że Zbigniew Chlebowski za pomocą retoryki stosowanej przez niego w rozmowie telefonicznej, dawał do zrozumienia, że daje się owijać wokół palca biznesmenom – mówi prof. Konarski. I za to, tak samo jak Drzewiecki, musiał politycznie odpowiedzieć.

Platforma utonie, Tusk bez szans na prezydenturę?

- Społeczeństwo dało Platformie olbrzymi kredyt zaufania po wyborczym zwycięstwie. Jeśli zacznie się ono kurczyć, to spadek poparcia dla Platformy może być drastyczny – przewiduje prof. Wawrzyniec Konarski.

Jak dodaje dr Forecki, wszystko zależy od tego, jaką retoryką posłuży się teraz Donald Tusk. - Z pewnością przekaz, który do tej pory Platforma kierowała do swoich wyborców został poważnie zaburzony – uważa politolog z UAM.

Zdaniem prof. Konarskiego szanse Donalda Tuska w kampanii prezydenckiej 2010 roku nie zostały jeszcze pogrzebane, ale premier musi mieć na uwadze, że kultura polityczna w Polsce ma charakter kontrastowy. Wyborcy bardzo szybko potrafią przejść od uwielbienia do ostrej krytyki. Znamienny tutaj jest przypadek byłego prezydenta Lecha Wałęsy. - To pewnego rodzaju memento dla każdego polskiego polityka – uważa prof. Konarski.

Jakie wnioski powinien wyciągnąć Tusk? Przede wszystkim musi staranniej dobierać sobie współpracowników. Poza tym musi być przygotowany na to, że jego umiejętności krasomówcze i medialne mogą już nie wystarczać, by zapewnić mu poparcie w sondażach.

Jak podkreśla Konarski, Tuskowi coraz trudniej będzie utrzymać emploi polityka, który jest „niepokalany”. – Odgrywanie osoby czystej w tym całym bagienku, w żaden sposób nie uwikłanej w takie czy inne sytuacje, może sprawiać premierowi większy kłopot niż dotychczas – mówi ekspert.

Wyrzuceni na margines - nowe wyzwanie dla Tuska

Problemem dla Donalda Tuska mogą też stać się osoby wyrzucone na margines partii. - Tusk będzie musiał sprostać zwiększającej się liczbie osób, które będą pełnić rolę neofitów. Ludzi, którzy byli aktywni w Platformie, poznali mechanizmy działania tej partii od wewnątrz, a teraz bez żenady będą je ujawniać i pogrążać Tuska– prognozuje prof. Konarski.

- Premier będzie musiał sobie odpowiedzieć na pytanie o mniejsze zło: czy lepiej jest ich mieć w Platformie, trzymać na uwięzi, czy puścić ich swobodnie i liczyć się z tym, że będą go atakować? – konkluduje ekspert.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)