PolskaŁuczywo: Polska była na początku niebezpiecznej drogi

Łuczywo: Polska była na początku niebezpiecznej drogi

Wiceszefowa "Wyborczej" Helena Łuczywo jest przekonana, że za Rywinem stała "grupa dzierżąca władzę". Uważa, że część zapisów projektu nowelizacji ustawy o rtv mogła prowadzić Polskę na drogę ograniczania wolności mediów.

04.03.2003 17:45

Łuczywo mówiła przed komisją śledczą, że propozycja Rywina "wpisuje mi się w historię nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji". Wspomniała, że członkowie rządu i przedstawiciele KRRiT mówili, że nowela ma służyć wolności mediów a jednocześnie powstrzymywać rozrost prywatnych koncernów medialnych, gdy tymczasem - według niej - miała na celu wzmocnienie publicznej telewizji kosztem prywatnych mediów i zwiększenie władzy KRRiT nad prywatnymi mediami. "To jest bardzo niebezpieczna droga. Mam nadzieję, że to był początek tej drogi tylko i tą drogą nie pójdziemy" - stwierdziła.

Łuczywo zwracała uwagę, że w młodych demokracjach łatwo jest "zamknąć gębę" prywatnym mediom, a władza stosuje do tego wszędzie podobne metody: dawanie koncesje swoim, a nie nieposłusznym, kary finansowe, manipulowanie zakazami koncentracji, surowe kary za oczernianie osób publicznych. "Czy na to się w Polsce zaczęło zanosić?" - pytała i odpowiadała: "Tak, moim zdaniem zaczęło się na to zanosić i na pewno niektóre zapisy projektu nowelizacji do tego właśnie zmierzały i ja właśnie w ten sposób zinterpretowałam ofertę Lwa Rywina".

Łuczywo mówiła też, że "gdyby Adam Michnik nie nagrał tej oferty, gdyby Wanda Rapaczyńska albo Adam Michnik zrobili to, co kilkakrotnie im pan Lew Rywin proponował, czyli zaczęli jakoś rozmawiać, coś mu zapisali, dali mu jakąś karteczkę, jakiś dowód, to wtedy my bylibyśmy zakładnikami grupy dzierżącej władzę, która jak mówił pan Lew Rywin - i ja tu głęboko mu wierzę, akurat tutaj go przysłała - ponieważ wtedy bylibyśmy tymi, którzy zaczęli rozmawiać o korupcji, czyli bardzo łatwo byłoby nas szantażować".

Łuczywo zeznała, że sama w lipcu nie rozmawiała z Rywinem. O propozycji korupcyjnej dowiedziała się od Wandy Rapaczyńskiej, która zadzwoniła do niej 16 lipca, gdy przebywała w Sopocie. "Pamiętam, że szczególnie uderzyło mnie z premierem i z rybami i mówiłam, że wydaje mi się to dziwaczne i mało prawdopodobne - akurat udział premiera" - relacjonowała Łuczywo.

Wspominała też, jak Adam Michnik opowiadał jej i Rapaczyńskiej o swojej rozmowie z premierem. Michnik miał mówić, że Miller był "szczerze zdumiony tą sprawą" i pokazywał mu swój kalendarz, aby udowodnić, "że nie był z nikim na rybach i że nie ma na takie rzeczy czasu".

Łuczywo podkreślała, że nic co robili w Agorze i "Gazecie" nie upoważniało Rywina do złożenie korupcyjnej propozycji. "Dla mnie była to głęboko obraźliwa oferta" - powiedziała. "To, że Rywin złożył ją kolejno trzem osobom - jako coś takiego zwyczajnego, jako coś co w jego kręgach uchodzi za coś zwyczajnego - to dla mnie wniosek był taki, że taka jest jego i tych ludzi, którzy za nim stoją wizja Polski. Ja się na taką wizję Polski nie chcę i nie mogę zgodzić" - dodała. (aka)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)