Łuczak: szkoda, że sąd nie uwzględnił apelu autorytetów
Szkoda, że sąd, wydając postanowienie o przedłużeniu aresztu wobec podejrzanych żołnierzy z Afganistanu, nie uwzględnił apelu autorytetów - emerytowanych generałów i profesorów prawa - powiedział wydawca miesięcznika "Raport-wto" Wojciech Łuczak.
12.02.2008 21:05
Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie przedłużył areszt wobec siedmiu żołnierzy, uzasadniając to dużym prawdopodobieństwem popełnienia zarzucanych im czynów, obawą matactwa, grożącą surową karą oraz obawą ucieczki jednego z żołnierzy. Postanowienie sądu jest nieprawomocne. Obrońcy aresztowanych zapowiedzieli odwołanie.
Prawo jest prawem, sąd wydając postanowienie kierował się surowymi przepisami. Dziwię się, że sąd nie wziął pod uwagę apelu autorytetów, wśród których był gen. Petelicki - powiedział Łuczak.
Dodał, że "oprócz racji prawnych są racje ludzkie, a to, że odpowiadają nie z wolnej stopy, lecz z aresztu, jest uciążliwe, nie tylko dla ich rodzin, ale dla całego środowiska wojskowego". Sądzę, że żaden z tych żołnierzy - uważam ich za ludzi honoru - nie uciekłby, ani się nie ukrywał - powiedział wydawca.
O uwolnienie podejrzanych i umożliwienie im odpowiadania przed sądem z wolnej stopy zaapelowali przed kilkoma dniami emerytowani generałowie - wśród nich bohaterowie II wojny światowej, członkowie Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari i pierwszy dowódca jednostki GROM Sławomir Petelicki - a także profesorowie prawa.
Sześciu żołnierzom z 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego w Bielsku-Białej prokuratura zarzuca zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny - grozi mu do 25 lat więzienia. Żołnierze zostali aresztowani 13 listopada.
Polscy żołnierze ostrzelali afgańską wioskę Nangar Khel w sierpniu ub. roku. Wskutek ostrzału zginęło osiem osób, trzy zostały poważnie okaleczone. Wśród ofiar były dzieci i kobiety.