Lubelski sąd: matka ma pełne prawa do Jasia
Sąd Rejonowy w Lublinie uchylił postanowienie o umieszczeniu rocznego, chorego na mukowiscydozę chłopczyka - nazwanego przez media Jasiem - w rodzinie zastępczej. Konsekwencją tego postanowienia jest, że dziecko pozostaje przy swojej matce, Białorusince - poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie Barbara du Chateau.
24.04.2008 | aktual.: 24.04.2008 14:27
Przy wydaniu tej decyzji sąd wziął pod uwagę złożone w sądzie w marcu przez Białorusinkę oświadczenie o cofnięciu swojej wcześniejszej zgody na adopcję dziecka. Wyraziła ona także chęć przejęcia opieki.
Sąd rozpoznawał sprawę opieki nad Jasiem na posiedzeniu niejawnym.
Matka Jasia stara się o zalegalizowanie swojego pobytu w Polsce. Odpowiedni wniosek złożyła w lubelskim urzędzie wojewódzkim.
Białorusinka od wielu lat przebywa w Polsce nielegalnie, oprócz Jasia ma jeszcze trójkę dzieci. Dwoje z nich urodziło się w Lublinie: znają tylko język polski, chodzą do lubelskich szkół. Kobieta nie chce wracać na Białoruś w obawie przed szykanami.
Chłopczyk - nazwany przez media "Jasiem" - urodził się na początku kwietnia ub. roku w Lublinie. Jego matka zrzekła się dziecka tuż po jego urodzeniu i zgodziła się na jego adopcję. Chłopiec, zgodnie z międzynarodową umową, początkowo miał być przekazany na Białoruś. Polskie media protestowały przeciwko temu w obawie, że nie będzie on tam miał specjalistycznej opieki niezbędnej przy jego chorobie.
Przez kilka miesięcy dziecko przebywało w jednym ze szpitali na Lubelszczyźnie. Lubelski sąd w październiku ub.r. umieścił chłopca w rodzinie zastępczej, którą stała się dla dziecka młoda kobieta z Gdyni. Była to jednak tylko tymczasowa decyzja.
O chłopca upomniały się władze Białorusi - zwracając się do władz polskich o wydanie swojego obywatela. Lubelski sąd musiał podjąć decyzję o wydaniu dziecka.
Wówczas na skutek nagłośnienia sprawy - znalazł się ojciec dziecka, Polak. Okazało się więc, że nie ma groźby deportacji. Gdy o sprawie stało się głośno, matka chłopca podjęła decyzję, że sama chce zaopiekować się dzieckiem.