LPR wprowadzi zakaz aborcji tylnymi drzwiami?
Politycy ugrupowania Romana Giertycha tracą nadzieję na zaostrzenie antyaborcyjnych zapisów w konstytucji. Ale mają już nowy pomysł na rozognienie walki światopoglądowej - chcą uchwalenia Karty Praw Rodzin Polskich. Projektem uchwały złożonym do marszałka Sejmu 20 lutego zajmie się sejmowa Komisja Rodziny i Praw Kobiet.
11.04.2007 08:59
Aborcja to "bezpośrednie pogwałcenie prawa do życia" - głosi Karta. Wedle innych zapisów rodzenie dzieci musi być zgodne z porządkiem naturalnym, który "wyklucza uciekanie się do sterylizacji", media powinny "stanowić pozytywne narzędzie budowania społeczeństwa", badania nad klonowaniem są "pogwałceniem prawa do nienaruszalności fizycznej", a konkubinaty nie mogą mieć takich praw jak "małżeństwa zawarte w sposób właściwy". Rząd nie podejmuje żadnych inicjatyw, które miałyby wspierać polskie rodziny, dlatego przygotowaliśmy fundament, na którym można budować politykę prorodzinną - tłumaczy Andrzej Mańka z LPR, autor uchwały.
Nieoficjalnie posłowie LPR przyznają, że ich dokument ma być kolejną próbą wprowadzenia zakazu aborcji do konstytucji. Potwierdza to jeden z artykułów projektu, który zakłada, że jeśli Sejm przyjmie uchwałę, to główne zapisy Karty zostaną poddane ogólnokrajowemu referendum. Gdyby wypadło ono po myśli LPR, idee Karty znajdą się w ustawie zasadniczej. Aby zachęcić Polaków do głosowania na "tak", posłowie Ligi przewidująco zamieścili w Karcie szereg zapisów prosocjalnych. Na przykład obok "płacy minimalnej" miałaby się pojawić również "płaca rodzinna". Ma to być pensja pracującego rodzica, wyliczona w ten sposób, by pokryć koszty utrzymania całej rodziny lub też wynagrodzenie dla niepracującej matki za jej pracę domową.
Czuwaniem nad realizacją socjalnych zapisów Karty miałby się zajmować nowy organ państwowy - Rzecznik Praw Rodziny. Posłowie Ligi chcą też, aby rzecznik szczególnie pieczołowicie kierował debatą publiczną w dwóch sprawach. Jedna debata dotyczyłaby rozwodów z "uwzględnieniem ich destrukcyjnego wpływu na instytucję rodziny". Druga - antykoncepcji "z uwzględnieniem jej wpływu na rodzinę i naród, a w szczególności na zdrowie i prawa kobiet". Potrzebna jest osoba, która poprowadzi debatę o antykoncepcji. Znany jest jej szkodliwy wpływ na zdrowie kobiety, ale nikt o tym głośno nie mówi - oburza się Mańka. Poseł nie umiał odpowiedzieć, ile by kosztowała realizacja socjalnych zapisów Karty. Nie chciał też jednoznacznie określić, które części Karty powinny się znaleźć w ustawie zasadniczej. Pytany, czy w konstytucji powinien znaleźć się artykuł z Karty: "małżeństwo jest instytucją naturalną, wyłącznie jemu jest powierzona misja przekazywania życia", Mańka enigmatycznie odpowiada: Idealną sytuacją byłoby, gdyby
dzieci rodziły się tylko w związkach formalnych, ale nie dyskryminujemy potomstwa ze związków pozamałżeńskich.
Posłowie LPR liczą, że odrzucenie ich projektu ustawy będzie trudne dla Prawa i Sprawiedliwości, które też szermuje hasłami polityki prorodzinnej. Aby dodatkowo wymusić na PiS zgodę, politycy Ligi podkreślają, że ich dokument jest wzorowany na Karcie Praw Rodziny, którą w 1983 r. Stolica Apostolska przyjęła z inicjatywy Jana Pawła II. Ale politycy z ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego podchodzą do całej sprawy z dystansem. Nawet poseł Marian Piłka, zagorzały zwolennik polityki prorodzinnej, wypowiada się o Karcie nader ostrożnie: Niektóre rozwiązania wydają się sensowne, ale najpierw musimy podyskutować o tym w klubie - mówi. W podobnym tonie jak PiS wypowiada się Samoobrona. A Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej już teraz odrzucają pomysł LPR. Liga po raz 15. chce zmieniać konstytucję, by zyskać 1% poparcia, który po tygodniu i tak straci - ucina Elżbieta Radziszewska, posłanka PO z sejmowej Komisji Rodziny i Praw Kobiet. Oznacza to, że burza jaką chce wywołać LPR, będzie burzą w
szklance wody.
Magda Kazikiewicz