LPR nie chce "Faktu" w Sejmie
LPR chce, by marszałek Sejmu cofnął akredytacje prasowe dziennikarzom "Faktu". Powodem jest to, że - jak twierdzi Roman Giertych (LPR) - jeden z reporterów dziennika "propagował gesty, które sam uznaje za propagowanie nazistowskiej ideologii".
W dniu wczorajszym jeden z dziennikarzy, pan Piotr Chęciński, na terenie Sejmu kilkakrotnie witał się i żegnał pozdrowieniem, które sam uznaje za tożsame z wyznawaniem ideologii nazistowskiej - powiedział Giertych podczas piątkowej konferencji w Sejmie. Reporter dziennika oświadczył, że zarzuty LPR są absurdalne.
Sprawa ma początek w publikacji "Faktu", który zamieścił zdjęcia posłów LPR Bogusława Sobczaka i Szymona Pawłowskiego z uniesionymi prawymi rękami. Według gazety, posłowie LPR "wznoszą ręce w nazistowskim pozdrowieniu", "Fakt" nazwał ich "naziposłami". Posłowie Ligi zapowiedzieli, że oskarżą autorów tekstu o zniesławienie.
Rzecznik LPR Piotr Ślusarczyk, odpierając w czwartek zarzuty gazety, przedstawił zdjęcia innych polityków m.in. posłów SLD Piotra Gadzinowskiego i Joanny Senyszyn, którzy machali rękami, stojąc na mównicy sejmowej oraz prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, którego sfotografowano z uniesioną w pozdrowieniu prawą ręką.
Tuż po briefingu Ślusarczyka kilku dziennikarzy podnosiło ręce, pozdrawiając się nawzajem. Posłowie Ligi uzyskali z kamery przemysłowej w Sejmie zdjęcia dziennikarzy, wśród nich Piotra Chęcińskiego, który unosi prawą rękę. Ten dziennikarz sam takie zachowanie uznaje za równoznaczne z popieraniem nazizmu, hitleryzmu, faszyzmu - powiedział Giertych. Przyznał, że na zdjęciach widnieją dwaj inni dziennikarze, "w mniejszym stopniu w tę kwestię wplątani".
Dziennikarze, którzy byli świadkiem czwartkowego zdarzenia zwrócili uwagę, że działo się to chwilę potem, jak Ślusarczyk pokazując zdjęcia machających Gadzinowskiego i Senyszyn, próbował udowodnić, że posłowie ci wykonują gest nazistowskiego pozdrowienia. Dodali też, że dziennikarze robili to na przekór temu, co mówił rzecznik LPR.
Tylko w pierwszej części nagrania teoretycznie można by to tak zinterpretować - odparł Giertych.
Polityk LPR pytany, czy wszyscy dziennikarze "Faktu" mają mieć zakaz wstępu do Sejmu, a nie tylko Chęciński, powiedział: gdyby marszałek podjął decyzję odnośnie tego jednego dziennikarza, na razie by mnie to satysfakcjonowało. Dopóki jednak jest to członek redakcji, wolałbym by ta sprawa została do końca wyjaśniona - dodał.
Zapowiedział, że kaseta z nagraniem poddana zostanie analizie prawnej, żeby sprawdzić, "czy nie była to sytuacja, która przekracza normy prawa karnego".
Dziennikarz "Faktu" porównał postulaty LPR do chwytania się brzytwy przez tonącego. "Tonący brzytwy się chwyta, ten scenariusz obserwujemy od wczoraj. Wczoraj posłowie LPR próbowali udowodnić, że poseł Gadzinowski, posłanka Senyszyn Aleksander Kwaśniewski pokazują nazistowskie gesty. Dziś próbują atakować dziennikarzy" - zaznaczył. Czekam, kiedy zamiast pokrętnych prób obrony dowiemy się, co naprawdę - zdaniem posła Giertycha - działo się, kiedy poseł Sobczak i Pawłowski pokazywali nazistowskie gesty - dodał.
Podkreślił, że on ma świadków, innych dziennikarzy, którzy powiedzą, że nie były to nazistowskie gesty. Posłowie Sobczak i Pawłowski świadków nie mają - powiedział.
Całą sytuację Chęciński opisuje następująco: "dziennikarka TVP przyszła i zapytała, co było na zdjęciach przekazanych przez LPR. Myśmy pokazali, jak trzymają dłonie (Gadzinowski, Senyszyn i Aleksander Kwaśniewski) na tych zdjęciach, i mówiliśmy, że to kpina, że ktoś z czegoś takiego próbuje zrobić zdjęcia nazistowskie".