Polska"Łowcy skór" także w Warszawie

"Łowcy skór" także w Warszawie

Było o tym cicho trzy lata. Wczoraj "Gazeta
Wyborcza" dotarła do informacji o zamknięciu śledztwa w sprawie
stołecznej nekroafery. Za kilka tygodni prokuratura sporządzi akt
oskarżenia. Przed sądem stanie 25 lekarzy i jedna pielęgniarka.

Zarzut: ujawnienie tajemnicy służbowej. Bo personel pogotowia ma wyraźny zakaz przekazywania informacji o zgonach zakładom pogrzebowym oraz "podpowiadania" rodzinom, kto ma zająć się pochówkiem.

Nie byłoby tego śledztwa, gdyby nie słynna łódzka afera "łowców skór" - zaznacza dziennik.

Na szczęście - zapewniają prokuratorzy - nie było zabijania dla pieniędzy. Pavulonu w warszawskim pogotowiu niemal nie używano.

Przez trzy lata jeden prokurator i dwóch policjantów mozolnie studiowali dokumenty z największego w Warszawie cmentarza komunalnego na Wólce Węglowej i dokumentację pogotowia. Przeanalizowali blisko tysiąc zgonów, rozmawiali z rodzinami zmarłych. Okazało się, że np. w 2000 r. jedna firma pogrzebowa pochowała aż 31% osób, których karty zgonu wystawiło warszawskie pogotowie. A były takie firmy, które nie pochowały nikogo - relacjonuje gazeta.

Inaczej niż w Łodzi w stolicy nie zdołano przerwać zmowy milczenia lekarzy, sanitariuszy, przedsiębiorców pogrzebowych. Nie mówią nic - rozkłada ręce Małgorzata Dukiewicz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tym tłumaczy brak zarzutów o wręczanie łapówek. Ale mamy zeznania rodzin zmarłych o telefonach pracowników pogotowia ze wskazaniem zakładu pogrzebowego, o zostawionych wizytówkach, a nawet o karcie zgonu, która od razu trafiła do konkretnego zakładu - ujawnia Dukiewicz na łamach "Gazety Wyborczej". (PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)