Łowcy skór czy gang Olsena?
Były lekarz łódzkiego pogotowia Janusz K., oskarżony o narażenie dziesięciu pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie ich do śmierci przyznał przed sądem, że nie powinien pracować w pogotowiu w zakresie ratownictwa medycznego, bo się na tym nie znał. Mężczyzna, który podejrzany jest również o branie pieniędzy od zakładów pogrzebowych, nie przyznaje się do winy. Sędzia po wysłuchaniu wyjaśnień stwierdził, że praca w pogotowiu wyglądała jak "gang Olsena".
Nie miałem odpowiedniej wiedzy i doświadczenia do pracy w pogotowiu ratunkowym. Nie powinienem się tym zajmować. Nie znałem się na udzielaniu pomocy pacjentom w warunkach pogotowia ratunkowego - wyjaśniał w śledztwie Janusz K. i potwierdził to przed łódzkim sądem okręgowym na kolejnej rozprawie w procesie dotyczącym tzw. afery łowców skór. K., który jest ginekologiem, mówił, że ponad 2 lata pracował w ratownictwie medycznym bez odpowiedniego przeszkolenia.
Lekarz przyznał, że miał problemy z przypadkami kardiologicznymi, udarami i utratami przytomności u pacjentów. Utrzymuje, że myślał o odejściu z pogotowia, ale nie zrobił tego, bo było to jego jedyne źródło utrzymania.
Janusz K. utrzymuje, że nigdy w swojej pracy zawodowej nie używał leku zwiotczającego mięśnie - pavulonu - i był nawet zdziwiony, że zespoły wypadkowe w pogotowiu miały ten lek. W śledztwie mówił też, że po czasie doszedł do wniosku, że lekarze w pogotowiu nie byli najważniejsi, a rządy sprawował tam średni personel medyczny, m.in. sanitariusze.
K. odmówił składania wyjaśnień, zastrzegając, że będzie odpowiadał tylko na pytania obrońcy, choć - jak się okazało - na niektóre pytania sądu też odpowiadał. Sąd odczytywał jego wyjaśnienia ze śledztwa, omawiając m.in. karty wyjazdowe w przypadkach, w których prokuratura zarzuciła mu narażenie dziesięciu pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie ich do śmierci.
Prokuratura zarzuca mu, że w niektórych przypadkach nie przeprowadził akcji reanimacyjnej bądź podał niewłaściwe leki, które powodowały zatrzymanie krążenia. W jednym z przypadków podał adrenalinę pacjentowi przed zatrzymaniem akcji serca. W śledztwie wyjaśnił, że nie wiedział wtedy, że może to spowodować migotanie komór serca i zatrzymanie krążenia; w innym przypadku po podaniu przez niego innego leku też nastąpiło zatrzymanie krążenia u pacjenta.
Sąd pytał K. o pracę zespołu wyjazdowego, w którym jeździł on m.in. z oskarżonym w tej sprawie o cztery zabójstwa sanitariuszem Andrzejem N. Lekarz mówił, że N. był alkoholikiem i nie dbał o porządek w karetce. Wraz z innymi lekarzami - jak utrzymuje - chciał, by przeniesiono go z zespołu. Sanitariusz pije i jest bałaganiarzem, lekarz nie zna się na ratownictwie medycznym - to wyglądało jak "gang Olsena" (tytuł duńskiego filmu o trzech nieudacznikach) - skomentował wyjaśnienia oskarżonego sąd.
W śledztwie K. utrzymywał, że dokumentację lekarską wypełniała rzetelnie zgodnie z prawdą. Przed sądem mówił natomiast, że pewnie działania, takie np. jak podawanie tlenu nie były przez niego opisywane.
W piątek składanie wyjaśnień ma rozpocząć ostatni z oskarżonych b. lekarz pogotowia 33-letni Paweł W., któremu prokuratura zarzuca m.in. narażenie czterech pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie ich do śmierci.
Obok dwóch byłych lekarzy na ławie oskarżenia zasiada także dwóch b. sanitariuszy pogotowia oskarżonych o zabójstwo w sumie pięciu pacjentów, którym mieli podać pavulon. Cała czwórka jest też oskarżona o przyjęcie w ciągu kilku lat od 12 do ponad 70 tys. zł od firm pogrzebowych w zamian za informacje o zgonach pacjentów. Sanitariuszom grozi kara od 12 lat więzienia do dożywocia, a lekarzom - do 10 lat więzienia.
W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może też celowo zabijano pacjentów. Media podały, że istnieją poszlaki, iż niektórym chorym podawano lek zwiotczający mięśnie, co powodowało śmierć pacjentów.
Prokuratura zapowiada kolejne akty oskarżenia w tej sprawie. Główne wątki śledztwa dotyczą korupcji oraz pozbawiania życia pacjentów poprzez stosowanie niewłaściwej terapii medycznej lub niewłaściwych leków. W wątku korupcyjnym podejrzanych jest 41 osób - pracowników pogotowia oraz pracowników i właścicieli zakładów pogrzebowych; w drugim wątku - czterech lekarzy, którym dotąd zarzucono popełnienie 26 przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu.