"Łowcy narządów" uśmiercali pacjentów?
W białostockim Państwowym Szpitalu Klinicznym mogło dochodzić do zabijania ludzi w celu pobierania narządów do przeszczepów - donosi tygodnik "Gazeta Polska", powołując się na dwóch lekarzy z oddziału anestezjologicznego.
Według lekarzy, do usypiania pacjentów, którym potem pobierano narządy, mógł być używany thiopental, lek stosowany przez anestezjologów - pisze "Gazeta Polska". Zeznania w tej sprawie dwaj lekarze złożyli w prokuraturze już w grudniu 2005 roku.
Jak podaje tygodnik, lekarze zeznali w prokuraturze, że niektórzy anestezjolodzy mieli wstrzykiwać półprzytomnym pacjentom roztwór thiopentalu, by wywołać u nich stan nieprzytomności. Normalnie lek stosowano u pacjentów z urazami czaszkowo-mózgowymi do usypiania lub krótkotrwałej narkozy.
Zdaniem lekarzy, na których powołuje się "Gazeta Polska", lek mógł być stosowany do uśmiercania w celu pobrania narządów - podobnie jak pawulon był używany przez "łowców skór" do zabijania pacjentów dla zysku. Lekarze zeznali, że anestezjolog, który znajdzie potencjalnego dawcę i doprowadzi do pobrania od niego narządów, dostaje około 2 tys. złotych.
Dyrektor białostockiego szpitala, Bogusław Poniatowski, przyznał, że od kilku miesięcy wie, że sprawą zajmuje się prokuratura, ale nic mu nie wiadomo, by chciała komuś przedstawić zarzuty. Według niego, thiopentalu nigdy nie stosowano u pacjentów branych pod uwagę w programie transplantologicznym.
20. marca główny inspektor farmaceutyczny wydał decyzję wstrzymującą obrót thiopentalem na terenie całego kraju. Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności. Jako powód podano wystąpienie u 30 pacjentów ciężkich działań niepożądanych, zagrażających zdrowiu i życiu. Podejrzenie niespełnienia wymogów jakościowych zgłosiła apteka ze szpitala w Białymstoku. (meg)