Łotwa chce zmniejszyć dystans do UE
Łotwa - najbiedniejszy kraj wśród unijnych
państw - wybierze w sobotę nowy parlament w nadziei na szybkie
odrobienie gospodarczego dystansu do średniego poziomu życia w
Unii Europejskiej.
06.10.2006 | aktual.: 04.12.2006 12:04
O 100 miejsc w Sejmie (Saeima) będzie się ubiegać 1024 kandydatów reprezentujących 19 partii.
Lokale wyborcze będą otwarte od godziny 7.00 (6.00 czasu warszawskiego) do godziny 22.00 (21.00 czasu warszawskiego).
Zgodnie w łotewską konstytucją, nowego premiera mianuje prezydent, który jest wybierany przez parlament.
Aby się dostać do parlamentu, ugrupowanie musi zdobyć co najmniej 5 proc. głosów w skali kraju.
Na Łotwie obowiązuje proporcjonalny system wyborczy. O miejsca w parlamencie mogą się ubiegać jedynie kandydaci z list partyjnych. Deputowani są wybierani na czteroletnią kadencję.
Kandydaci prześcigali się w obietnicach wyborczych. Jedni obiecywali zdusić prawie 7-procentową inflację, największą w Unii, inni chcieli przyznać rodzinom większe świadczenia socjalne, a jeszcze inni mamili przyszłych wyborców obietnicą potrojenia miesięcznych zarobków, które obecnie wynoszą w przeliczeniu jedynie 230 euro.
Sobotnie wybory parlamentarne są pierwszymi wyborami po wstąpieniu Łotwy wraz z dziewięcioma innymi krajami do Unii Europejskiej w maju 2004 roku.
Wielu obywateli, którzy marzyli o szybkim wzroście poziomu życia, czuje się rozczarowanych, nie mogąc w dalszym ciągu związać końca z końcem. Jednak sukces Łotwy jest niezaprzeczalny. Podczas ostatnich wyborów w 2002 roku PKB na jednego mieszkańca Łotwy wynosił 39% średniej unijnej, a w tym roku osiągnie blisko 49%.
Choć w ciągu ostatnich 15 lat zmieniło się kilkunastu szefów rządów, dochodziło do różnych koalicji, krajowi udało się utrzymać bardzo liberalny kurs gospodarki, który faworyzował przedsiębiorców i przyciągnął inwestorów zagranicznych.
Według niedawnego sondażu przeprowadzonego przez Instytut Latvijas Fakti, jedynie siedem partii ma szanse przekroczyć 5-procentowy próg wyborczy.
Ogólnie nie spodziewam się większych zmian. Następna koalicja może być taka sama, jaką mamy obecnie, jeśli jednak dojdzie do zmian, będą one nieduże - uważa politolog Ivar Ijabs.
W rankingu popularności na czele znajdują się dwa centroprawicowe, rządzące obecnie ugrupowania - Partia Ludowa (TP) premiera Aigarsa Kalvitisa i koalicja Unia Zielonych i Związku Rolników (ZZS). Na każdą z nich zamierza głosować jednak jedynie po 12 procent wyborców. Nie wydaje się więc, aby jakiekolwiek ugrupowanie było w stanie rządzić bez wchodzenia w koalicje.
Dwie rosyjskie opozycyjne partie, określane jako lewicowe - koalicja wyborcza O Prawa Człowieka we Wspólnej Łotwie i Partia Zgody Narodowej - powinny również znaleźć się w nowym parlamencie.
Jednak choć mniejszość rosyjska stanowi około jednej trzeciej (na 2,27 mln) ludności Łotwy, prawie 500 tysięcy Rosjan nie ma obywatelstwa łotewskiego i nie może z tego powodu głosować.