Los sierot w rękach zgierskiego komornika
Dzięki interwencji "Dziennika Łódzkiego" i dobrej woli banku udało się ocalić dwóch chłopców w wieku 9 i 10 lat z rodziny zastępczej, mieszkającej koło Zgierza, przed eksmisją i umieszczeniem w bidulu. Komornik mógł zlicytować ich dom za długi opiekunki. Nie można było do tego dopuścić!
18.09.2009 | aktual.: 18.09.2009 10:59
- Komornik zapowiedział, że zajmie nasz dom - rozpacza pani Iwona. - Nie wzruszał go los dzieci. Straszył mnie, że zanim weźmie dom, zlicytuje auto, którym wożę dzieci do szkoły i komputer chłopców. Błagałam i pisałam do niego, że mogę spłacać po 2 tys. zł miesięcznie, choć wcześniej rata kredytu wynosiła tysiąc zł. Rodzina chce mi pomóc, ale on odrzucił taką możliwość.
Komornik Czesław Kosiada wyjaśnił nam, że na łamach mediów nie będzie prowadził negocjacji, bo postępowanie egzekucyjne to nie targowisko.
Najbardziej wstrząśnięty sytuacją rodziny był Grzegorz Barylski, szef działu rodzin zastępczych PCPR w Zgierzu, który o kłopotach chłopców dowiedział się od nas. - To wspaniała, kochająca się rodzina. Zapewnię im pomoc naszego prawnika.
Rodzinne szczęście budowane pod Zgierzem zachwiało się nagle. Wcześniej matka rozwinęła biznes na skupie złomu i butelek. Bez kłopotu wyciągała po 3 tys. zł. Dom w pięknej okolicy rozkwitał. Aby wykończyć wnętrza, wzięła kredyt 60 tys. zł w GE Money. Było to w październiku 2007 roku. Początkowo bez kłopotu spłacała raty. W lipcu 2008 roku zachorowała, nie mogła pracować. Przestała spłacać należności, a na przełomie 2008 i 2009 roku spędziła dwa miesiące w szpitalu. Wtedy bank wypowiedział umowę kredytową i do akcji wkroczył komornik.
Gdy w środę zapoznaliśmy bank z losem, jaki czeka chłopców po zajęciu ich domu przez komornika, w czwartek GE Money wstrzymał egzekucję.
- Biorąc pod uwagę sytuację klientki, zgadzamy się zawiesić egzekucję pod warunkiem, że będzie regularnie i terminowo wpłacać nie mniej niż 2 tys. zł - poinformowała Katarzyna Ewert, rzecznik GE Money.