ŚwiatLondyn: oni stracili na Olimpiadzie

Londyn: oni stracili na Olimpiadzie

Wielu właścicieli domów w Londynie wynajmujących pokoje Polakom, podwyższyło czynsze w związku z igrzyskami nawet o 30 procent. Wielu rodaków, którzy przyjechali do Londynu na wakacyjne saksy, rezygnuje i wraca do Polski, chyba, że uda się znaleźć tańsze lokum. Landlordowie też się przeliczyli - spodziewanych zysków nie ma.

Londyn: oni stracili na Olimpiadzie
Źródło zdjęć: © AFP | Will Oliver

09.08.2012 | aktual.: 10.08.2012 08:09

Michał Bartel z Siemianowic od trzech lat mieszkał na Neasden w północno-zachodnim Londynie u Hassana, któremu nie tylko płacił regularnie, lecz również gdy zaszła potrzeba, kilka razy naraił lokatorów. Gdy na początku lipca wrócił z urlopu w Polsce, natychmiast udał się do landlorda, by zapłacić czynsz za kolejny tydzień. Jak zwykle odliczył 80 funtów, bo tyle dotychczas płacił za pokój, ale Hassan powiedział mu, że to za mało, że trzeba dopłacić jeszcze 30 funtów. Na pytające spojrzenie Michała odpowiedział krótko: Przykro mi, Olimpiada.

Michał był ciekaw, co igrzyska mają wspólnego z Neasden, czy są tu jakieś stadiony, hale, w których odbywają się zawody. W odpowiedzi usłyszał, że w całym Londynie podrożały lokale mieszkalne, więc i on - Hassan, musiał też podwyższyć czynsz. Michał zrobił wywiad wśród innych lokatorów i dowiedział się, że ich spotkało to samo, tyle, że on nie zamierzał płacić więcej - postanowił się wyprowadzić. - Na szczęście Polacy na taki pomysł nie wpadli, więc udało mi się bez problemu znaleźć tańszy pokój - wyjasnia.

Zamiast zysków liczą straty

Niektórzy wpadli - Damian na miesiąc przed Olimpiadę wydzierżawił trzy domy licząc na to, że zarobi na wynajmie pokoi. Ale się przeliczył. - Ceny miałem takie: 120 funtów na tydzień za jedynkę i 150 za dwójkę. Wywiesiłem ogłoszenia w polskich sklepach, ogłosiłem się też w polonijnych mediach i miałem tylko jeden telefon, ktoś zapytał, czy jest internet i która to strefa, kiedy odpowiedziałem, że internetu nie ma i że trzecia strefa, to usłyszałam wyzwiska, że jestem po....ny, żebym powinienem się leczyć - opowiada. Damian leczyć się nie poszedł, poczekał jeszcze tydzień i obniżył ceny do 80-90 za jedynkę i 120 za dwójkę. Z trudem znalazł chętnych. - A i tak jestem w plecy ponad tysiąc funtów, gdybym nie był taki pazerny, to przynajmniej nie byłbym stratny - mówi.

Po wyprowadzeniu się Michała, Hassan wynajął jego pokój za 60 funtów i jeszcze musiał się prosić, bo potencjalni lokatorzy przestali się zgłaszać - wieści na temat cen pokoi na Neasden, gdzie mieszka dużo Polaków, rozchodzą się szybko. Niewykluczone, że pozostali lokatorzy Hassana też się od niego wyprowadzą.

Wyższa cena nie popłaca

Agnieszka Kalus przyjechała do Londynu na dwa miesiące, zastąpić koleżankę, która chciała spędzić w Polsce wakacje. Wszystko było ugadane. Za pokój na High Barnet, pogranicze V i VI strefy miała płacić 60 funtów tygodniowo, ale w dniu przyjazdu usłyszała od właściciela, że musi zapłacić 100 funtów. Odpowiedziała mu, że przecież koleżanka płaciła tylko 70. - No tak, ale sama rozumiesz, jest olimpiada - powiedział właściciel. Agnieszkę przygarnęli znajomi koleżanki, ale tylko na tydzień. - Chyba długo tu nie zabawię i będę musiała wracać do Polski, bo więcej niż połowa tego co zarobię pójdzie na mieszkanie - mówi dziewczyna.

Na Perivale w zachodnim Londynie, dużym skupisku polskich emigrantów, ceny pokoi też poszły w górę, ale tylko u Pakistańczyków czy Hindusów.

- Sporo naszych przyjechało tu na wakacje dorobić sobie i dla nich każdy funt się liczy. Ja nie podnosiłem cen, bo Polacy, to zazwyczaj ludzi biedni - większość z nich nie przyjeżdża po to, by obejrzeć olimpiadę, lecz ciężko pracować. Te 30, 40 funtów więcej, to przy obecnym kursie funta w Polsce, to ponad 150-200 złotych. Ci, którzy podnoszą ceny strzelają sobie w stopę. Znam Hindusa z Southall, który też podwyższył czynsze i teraz płacze, że ma pusty dom, ale opuścić cen nie chce, bo przecież Olimpiada - mówi Krzysztof podnajmujący pokoje Polakom. - Wielu z naszych, jeśli nie znajdzie taniego lokum wraca po prostu do Polski - dodaje.

Jennifer Spark z RSK Estate, agencji zajmującej się sprzedażą i wynajmem nieruchomości, dziwi się, tym, którzy podwyższają ceny. - Robiliśmy wcześniej rozpoznanie i wyszło nam, że podwyższając ceny, szczególnie w rejonach, gdzie nie odbywają się zawody, możemy stracić klientów. Ci, którzy się na to zdecydowali jednego mogą być pewni - sporo na tym stracą - zapewnia.

Janusz Młynarski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)