PolskaŁódzcy radni zaniepokojeni sytuacją w Teatrze Nowym

Łódzcy radni zaniepokojeni sytuacją w Teatrze Nowym

Rada Miejska Łodzi, głosami radnych SLD i Samoobrony, przyjęła w środę uchwałę wyrażającą zaniepokojenie sytuacją w Teatrze Nowym. Konfliktowi w teatrze była poświęcona nadzwyczajna sesja łódzkiego samorządu, zwołana na wniosek radnych Sojuszu.

W uchwale radni wezwali prezydenta miasta do niezwłocznego rozwiązania konfliktu z pełnym poszanowaniem prawa i postulują wyłonienie dyrektorów teatru w drodze konkursu przy zachowaniu obowiązujących procedur. Zażądali również przywrócenia przedstawień w teatrze.

Od początku lutego aktorzy "Nowego" okupowali budynek teatru w proteście przeciwko nominowanym przez prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego dyrektorom placówki - artystycznemu Grzegorzowi Królikiewiczowi i p.o. dyrektorowi naczelnemu Januszowi Michalukowi. Ten ostatni w Wielki Piątek, z pomocą Straży Miejskiej i firmy ochroniarskiej, wszedł do teatru i wyrzucił z budynku protestujących.

Po świętach wielkanocnych Kropiwnicki spotkał się z pracownikami "Nowego" i dał im gwarancję zatrudnienia w tym i przyszłym sezonie, pod warunkiem że zaakceptują Królikiewicza i Michaluka oraz rozwiążą komitet protestacyjny. Aktorzy nie podjęli jednak ostatecznej decyzji.

W środowej burzliwej dyskusji Rady Miasta wzięli także udział łódzcy parlamentarzyści i aktorzy Teatru Nowego. Na balkonie dla publiczności sympatycy prezydenta Jerzego Kropiwnickiego rozwiesili transparenty z hasłami: "Kropa, nie daj się czerwonej pianie", "Aktorzy, macie pracę, uszanujcie ją" i "Dajcie szansę Królikiewiczowi".

Andrzej Ostoja-Owsiany z Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego bronił szefa artystycznego teatru Grzegorza Królikiewicza, przeciwko któremu protestują aktorzy. "To przecież jest jeden z najwybitniejszych reżyserów w Polsce i raptem okazuje się, że się nie nadaje. Ale czy to ktoś sprawdził? Czy pozwolił mu wyreżyserować choć jedną sztukę w tym teatrze?" - pytał Ostoja- Owsiany.

Zbigniew Klajnert, były radny LPR, obecnie niezrzeszony, podkreślił, że choć szanuje aktorów, to "w tym spektaklu publicznym wypadają bardzo źle". "Aktorzy dali się przesunąć całkowicie na lewą stronę. Wasz upór jest podtrzymywany przez pewną grupę osób w tym zespole. To jest gra polityczna" - ocenił.

Natomiast Maciej Rakowski (SLD) podkreślił, że nie rozumie postawy Królikiewicza, który - jego zdaniem - powinien sam zrezygnować, skoro nie ma poparcia zespołu. Według niego, "może się zdarzyć tak, że efektem tego konfliktu będzie pusty teatr, dwóch dyrektorów i szczury w budynku".

Radni zwracali uwagę, że w związku z tym konfliktem ucierpiał wizerunek miasta.

W ostatnią sobotę po raz pierwszy od Wielkiego Piątku aktorzy "Nowego" zostali wpuszczeni do teatru, jednak wciąż odwoływane są spektakle i niektóre próby. We wtorek Tadeusz Bradecki zrezygnował z reżyserowania na deskach Teatru Nowego w Łodzi sztuki "Kopenhaga", bo, jak mówił, nie chce sankcjonować tej sytuacji.

W marcu wojewoda łódzki stwierdził nieważność zarządzenia prezydenta Łodzi w sprawie powołania dyrektora ds. artystycznych Teatru Nowego. 12 maja Naczelny Sąd Administracyjny ma rozpoznać skargę prezydenta Łodzi na decyzję wojewody.(an)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)