Łódź. Właścicielka 7 kotów założyła im przed śmiercią zeszyty. Teraz czekają na nowy dom
Kicia, Miki, Żabka, Lalunia, Balbinka, Matylda i Ciuciuś. Siedem osieroconych przez panią Krystynę z Łodzi kotów trafiło do schroniska. Ich właścicielka wiedziała, że umiera, dlatego każdemu przygotowała specjalny dzienniczek. Dzięki temu nowym opiekunom będzie łatwiej je poznać.
19.11.2019 11:33
"Umrzeć - tego nie robi się kotu" - fragment wiersza Szymborskiej rozpoczyna wzruszający post opublikowany na Facebooku przez łódzkie schronisko dla zwierząt. Można dowiedzieć się z niego o wzruszającej i niezwykłej historii, która przytrafiła się siedmiu kotom należącymi do pani Krystyny.
"Prawdziwa kocia tragedia. Koty są w różnym wieku, ale wszystkie zadbane, leczone, zdiagnozowane. Jedna kotka nie widzi i nie słyszy..." - można przeczytać we wpisie schroniska. Ich właścicielka zdawała sobie sprawę, że ma niewiele czasu, by zapewnić szczęśliwą przyszłość dla swojej kociej rodziny. Wiedząc, że wkrótce je opuści, przygotowała całą teczkę dokumentacji medycznej dla nowych opiekunów.
"Wiedziała, że przyjdzie czas się rozstać, dlatego każdemu kotu założyła specjalny zeszyt, w którym są wszystkie informacje: imię, wiek, co kot lubi, czego nie lubi, na co chorował, jakie leki przyjmuje. Tak na pożegnanie, żeby ktoś, kto przejmie nad nimi opiekę, wiedział o nich jak najwięcej" - dowiadujemy się z internetowego wpisu.
Jak podaje tvn24.pl, miłośniczka kotów miała 62-lata i ostatnio coraz częściej zdarzały się dni, w których brakowało jej sił. W sierpniu usłyszała, że prawdopodobnie nie dożyje do następnego roku. Poza swoimi czworonogami, nie miała nikogo. Najstarszy z nich - kotka - ma 16 lat, najmłodszy - 10 lat mniej. Mimo że pracując w firmie sprzątającej nie zarabiała dużo, zwierzętom niczego nie brakowało. Pani Krystyna bardzo dbała o ich zdrowie.
W przygotowaniu specjalnych zeszytów oraz emocjonalnego listu, których adresatem byli pracownicy łódzkiego schroniska, pomogła przyjaciółka - pani Teresa. To ona spisała wszystkie niezbędne informacje dotyczące kotów.
Niestety, pozbawione znajomej twarzy i domowego ciepła futrzaki od śmierci właścicielki znacząco posmutniały. "Gdyby potrafiły płakać, łzom nie byłoby końca. A tak, słychać tylko cichutkie wzdychanie" - napisano w poście na profilu schroniska. Widać, że źle znoszą pobyt w obcym miejscu. "Całe dnie spędzają przytulone do siebie, pod łóżkiem" - mówi Anna Mrozek na portalu tvn24,pl. W schronisku pełni funkcję lekarza weterynarii.
"Nawet nie marzymy o wspólnym domu dla 7 kotów, ale może chociaż 2 czy 3 trafią do wspólnego domu. Dla kotów byłoby to bardzo dobre rozwiązanie" - apelują pracownicy schroniska w Łodzi.
Źródło: tvn24.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.