ŚwiatLitewskie sądy wciąż łagodnie traktują nawoływania do mordowania Polaków

Litewskie sądy wciąż łagodnie traktują nawoływania do mordowania Polaków

"Trzeba fizycznie zniszczyć polską mniejszość narodową na Litwie" - napisał jeden z litewskich internautów. - Problemem staje się już nie ilość komentarzy obrażających polską mniejszość, lecz ich treść oraz wciąż łagodne traktowanie przez sądy autorów wpisów, nawet tych, którzy otwarcie nawołują do rzezi na Polakach - alarmuje założona przez Polaków Europejska Fundacja Praw Człowieka na Litwie. Generalna Prokuratura zwraca jednak uwagę, że sytuacja i tak się poprawia, właśnie za sprawą Fundacji.

Litewskie sądy wciąż łagodnie traktują nawoływania do mordowania Polaków
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

14.06.2013 | aktual.: 15.06.2013 08:44

- Owszem zauważamy, że liczba antypolskich komentarzy ostatnio maleje, lecz ich treść staje się coraz bardziej agresywna. Bo jeśli wcześniej pod adresem Polaków najczęściej kierowano obelgi i pogróżki, to teraz otwarcie nawołuje się do fizycznej rozprawy z polską mniejszością na Litwie i Polakami w ogóle – zauważa w rozmowie z WP współpracująca z Fundacją Ewelina Baliko, asystentka wileńskiego biura prawnego.

Tylko w 2012 roku Fundacja skierowała do prokuratury 284 wnioski o popełnieniu przestępstwa przez komentatorów internetowych. W tym roku złożono ich już 57. W sądach zwiększa się też liczba spraw wygranych przez Fundację, bo jeśli w ubiegłym roku wyroki zapadły zaledwie w 13 sprawach, to w roku bieżącym sądy orzekły już w 15.

Internauta z recydywą

„Trzeba fizycznie zniszczyć polską mniejszość narodową na Litwie i według możliwości cały naród polski” – napisał na jednym z litewskich portali internauta „Katastrofijus”. Fundacja złożyła do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. W wyniku przeprowadzonego śledztwa ustalono autora wpisu. Pod koniec maja sąd skazał go na karę grzywny w wysokości 910 litów (około 1100 zł). Autor dostał też roczny zakaz odwiedzania kawiarenek internetowych oraz nakaz przebywania w miejscu zamieszkania od godziny 22.00 do 6.00.

Ewelina Baliko mówi, że jak dotychczas była to największa kara wymierzona za podżeganie do przemocy wobec Polaków. Uważa jednak, że kara ta jest zbyt łagodna, bo już wcześniej autor był wielokrotnie karany za nawoływanie do mordowania Polaków.

Po usłyszeniu wyroku „Katastrofijus” czyli czterdziestokilkuletni mieszkaniec Wilna, również podziękował sędzinie za łagodny wyrok. Wyjaśnił też, że „Polskę i polski naród obraził i wskazał miejsce dla ich dobra”. A miejsce wszystkich Polaków, według autora komentarza, jest w rowach ponarskich, gdzie masowo gładzono wileńskich Żydów i Polaków w okresie II wojny światowej.

- Łagodne wyroki nawet wobec recydywy są poważnym problemem, bo choć według Kodeksu Karnego najwyższy wyrok za nawoływanie do zagłady grupy osób na tle narodowościowym jest pozbawienie wolności na okres do trzech lat, to jednak litewskie sądy praktykują wyłącznie kary pieniężne. Dlatego teraz czynimy starania, żeby przynajmniej te kary były znacznie wyższe – mówi WP.PL prawniczka Fundacji. Jej zdaniem, na wyrok sądów wpływa opinia tzw. ekspertów, którzy najczęściej nie dopatrują się w treści komentarzy „otwartego nawoływania do zagłady”. Na wniosek prokuratorski najczęściej opinię sporządza Inspektor Etyki Dziennikarskiej, co wobec Baliko, jest co najmniej nieporozumieniem.

- Wobec tego dochodzi do kuriozalnych sytuacji, jak ta, w której jeden z internautów zamieścił na litewskim portalu komentarz po polsku, w którym nawoływał do rzezi na Polakach. Inspektor uznał, że skoro wpis był po polsku, to był też adresowany do samych Polaków i nielicznej grupy osób innych narodowości znających język polski. Toteż nie mógł stanowić poważnego zagrożenia dla polskiej grupy etnicznej. Sąd przychylił się do wniosku inspektora i uniewinnił sprawcę – mówi WP.PL Ewelina Baliko. Fundacja jednak zdążyła złożyć apelację w tej sprawie i czeka na rozprawę w sądzie wyższej instancji.

Wyścig z czasem

Prawniczka wyjaśnia, że Fundacja nie zawsze zdążać odwołać w przypadku wyroków uniewinniających, bo według prawa litewskiego nie jest ona stroną procesu, toteż ani sądy, ani prokuratura nie mają obowiązku informowania Fundacji o przebiegu śledztwa oraz sprawy ani też o wydanych wyrokach.

- Musimy sami monitorować przebieg spraw i dowiadywać się w sądach o ich zakończeniu. Nie mamy jednak możliwości skontrolować wszystkich spraw, toteż zdarza się, że nie zdążymy w terminie zaskarżyć łagodnego lub uniewinniającego wyroku - mówi przedstawicielka Fundacji.

Prawniczka zauważa też, że ani instytucje państwowe, ani też litewskie media nie dostrzegają powagi zagrożenia, jakie wynika z tolerowania szerzącego się kultu nienawiści i przemocy wobec mniejszości narodowych, bo Fundacja również broni interesy żydowskiej i rosyjskiej mniejszości na Litwie.

Według rzeczniczki litewskiej Prokuratury Generalnej, Rūty Dirsienė, polska fundacja jest obecnie najbardziej aktywnym obrońcą przed nienawiścią wobec mniejszości narodowych. Według danych prokuratury, w 2012 roku na Litwie wszczęto dochodzenia w 265 takich przypadkach. W większości na wniosek Europejskiej Fundacji Praw Człowieka. Rok wcześniej było 296 postępowań, również w większości na wniosek Fundacji. Tymczasem jeszcze kilka lat temu rocznie prokuratorzy prowadzili śledztwa w zaledwie kilku, najwyżej kilkunastu przypadkach spraw związanych z szerzeniem nienawiści i nawoływania do zagłady na tle narodowościowym.

Z Wilna dla WP.PL Stanisław Tarasiewicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1226)