Listy współpracowników i pracowników SB
Czterdzieści siedem nazwisk tajnych współpracowników PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa podał do publicznej wiadomości zespół "Ujawnić Prawdę", działający przy Zarządzie Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność" w Lublinie. Ujawnił też listę 251 pracowników Służby Bezpieczeństwa z terenu Lubelszczyzny.
20.03.2006 | aktual.: 20.03.2006 16:14
Za wszystko, co publikujemy, przejmujemy moralną odpowiedzialność, że nie ma tu wątpliwości, czy byli, czy nie byli (tajnymi współpracownikami) - powiedział na konferencji prasowej przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" w Lublinie Marian Król.
Na liście tajnych współpracowników nie ma nazwisk trzech osób, które się do nas zgłosiły i wyraziły skruchę - zaznaczył. Na liście agentów są głównie pracownicy zakładów pracy z Lublina, Chełma, Biłgoraja, Świdnika, Lubartowa, Puław, z lat 1980-1989.
Lista agentów została opracowana na podstawie materiałów otrzymanych z Instytutu Pamięci Narodowej przez członków "Solidarności" regionu Lubelszczyzny, którzy uzyskali status pokrzywdzonych.
Nie jest to lista ludzi, którzy byli pokrzywdzonymi czy kandydatami na tajnych współpracowników. Jest to lista, która jest weryfikowana i sprawdzana. W zasobach archiwalnych występują oni wyłącznie jako tajni współpracownicy, którzy działali na szkodę związku (zawodowego "Solidarność")" - powiedział członek Zespołu "Ujawnić Prawdę", prokurator Włodzimierz Blajerski.
Znamy w większości te osoby, (...) znamy fakty i okoliczności świadczące o tym, że w dużym stopniu prawdopodobieństwa spełniały taką role. My nie możemy odpowiedzieć za nich. Oni będą musieli ewentualnie jeszcze te wątpliwości, jeżeli chcą, wyjaśnić - dodał Blajerski.
Powstał też zespół historyczny, który zbada sprawę inwigilacji środowisk opozycyjnych na Lubelszczyźnie. Jego pracom przewodniczyć będzie eurodeputowany LPR prof. Mirosław Piotrowski.
_ Zespół stawia sobie za cel zbadanie, jak szeroka była inwigilacja, penetracja służb bezpieczeństwa w ruchu "Solidarność". Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy było to tylko donosicielstwo i wpływanie na pojedyncze osoby, czy też poprzez tę skalę tajnych współpracowników służba bezpieczeństwa zdołała przejąć inicjatywę i sterować pracami związku?_ - powiedział Piotrowski.
Zespół "Ujawnić Prawdę" zapowiada kolejne upublicznianie nazwisk agentów.
Mamy jeszcze ponad setkę nazwisk i będziemy to wszystko jeszcze weryfikować. Nie chcemy tu nikomu zrobić krzywdy" - powiedział Król. "Wiemy, jaki system był u nas, i ktoś temu systemowi służył. Dziś chętnych do przyznania się, że służyło, że prześladowało najbliższych, zachowywało się niegodnie, nie ma.(...) Trzeba wyświetlić tę prawdę i to jest czynione - dodał.
Na liście pracowników SB, oprócz imienia i nazwiska danej osoby, podany jest jej stopień, wydział i miejsce pracy. Obie listy - agentów i pracowników SB - są udostępnione na stronie internetowej lubelskiej "Solidarności".
Naczelnik Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Leon Popek powiedział, że pokrzywdzeni, którzy otrzymają z IPN notę o personaliach tajnego współpracownika, mogą z nią zrobić, co chcą. "Od nich zależy, co z tym zrobią; czy będą publikować, zrzeszać się, czy działać indywidualnie, czy schowają to do szuflady. My dbamy, aby uzyskiwanie informacji przez nich odbywało się zgodnie z literą prawa" - zaznaczył.
W miniony piątek z działaczami lubelskiej "Solidarności" spotkał się prezes IPN Janusz Kurtyka. Powiedział wtedy, że sympatyzuje z taką formą lustracji, czyli upublicznianiem przez pokrzywdzonych nazwisk tajnych agentów. To jest w tym momencie jedyna prawnie dopuszczalna forma lustracji - podkreślił.
W ostatnim czasie kilkakrotnie doszło do upublicznienia nazwisk tajnych współpracowników przez pokrzywdzonych. Ujawnili je m.in. dawni przywódcy "Solidarności" w hucie im. Lenina (obecnie im. T. Sendzimira) w Krakowie, działaczka podziemnej "Solidarności" Barbara Niemiec, a także szef klubu PO Jan Rokita.