"Lista Wildsteina" w sieci - można się było tego spodziewać?
Od samego początku, gdy okazało się, że tzw.
lista Wildsteina została wyniesiona z Instytutu Pamięci Narodowej,
można było się spodziewać, że znajdzie się ona w Internecie -
pisze w "Życiu Warszawy" historyk IPN, prof. Andrzej Friszke.
Friszke stwierdza, że nie jest więc dla niego zaskoczeniem, iż ta lista już tam funkcjonuje. Spis, w momencie gdy trafił do kilku redakcji, stał się już publicznie znany. Teraz jedynie więcej osób będzie mogło do niego zajrzeć, poczuje się zaniepokojonych i prawdopodobnie więcej osób zwróci się do IPN o udostępnienie materiałów na swój temat.
Cała sprawa jest oczywiście bardzo smutna, ale - co trzeba podkreślać przy każdej okazji - ta lista nie jest listą agentów SB. (PAP)