Liroy: 2 dzieci zmarło z powodu przerwania terapii marihuaną. CZD kategorycznie zaprzecza
• Centrum Zdrowia Dziecka stanowczo zaprzecza słowom posła Piotra Marca - Liroya
• W TVN24 stwierdził, że z powodu przerwania terapii marihuaną zmarło 2 dzieci
• Wcześniej dr Bachański mówił o jednym takim przypadku
- Wśród naszych pacjentów nie było przypadków śmiertelnych - zapewniła tvn24.pl Katarzyna Gardzińska, rzeczniczka Centrum Zdrowia Dziecka. W ten sposób zaprzeczyła słowom posła Piotra Marca - Liroya, wypowiedzianym w programie "Tak jest" w TVN24.
- To dość przykra sprawa, kiedy przerwano tę dobrze działającą terapię umarła dwójka dzieciaków, z czym doktor Bachański nie do końca może sobie poradzić w tej chwili - powiedział poseł mówiąc o eksperymentalnej terapii medyczną marihuaną prowadzonej przez dr. Marka Bachańskiego w Centrum Zdrowia Dziecka. Zapytany czy dzieci zmarły dlatego, że została przerwana terapia, powiedział: - Tak, m.in. dlatego - i podkreślił, że terapia bardzo pomaga dzieciom.
Rzeczniczka Centrum Zdrowia Dziecka kategorycznie zaprzeczyła tym doniesieniom. Dodała też, że nieprawdą jest, iż terapia marihuaną medyczną została w CZD przerwana. - Jest prowadzona dalej wobec pacjentów spełniających określone kryteria. Zmieniona została jedynie osoba ją prowadząca - stwierdziła w rozmowie tvn24.pl Gardzińska.
O śmierci jednego z pacjentów chorujących na lekooporną padaczkę mówił sam dr Bachański w jednym z wywiadów jesienią ubiegłego roku. Dziecko zostało przez niego zakwalifikowane do eksperymentalnej terapii, rodzice podpisali na nią zgodę. - Niestety, moi przełożeni w CZD nie wyrazili zgody na rozpoczęcie leczenia w tym przypadku - powiedział dr Bachański w wywiadzie dla "Metro Warszawa". Dodał, że pacjent zmarł - nie przeżył jednego z ciężkich ataków padaczki.
Dyrekcja CZD poinformowała w lipcu, że z powodu braków formalnych zawieszono eksperymentalne leczenie padaczki środkami zawierającymi marihuanę prowadzone przez dr. Marka Bachańskiego, neurologa z Kliniki Neurologii i Epileptologii. Zastępca dyrektora Instytutu prof. Katarzyna Kotulska-Jóźwiak informowała wówczas, że lekarz został poproszony o wstrzymanie działań oraz wystąpienie do Komisji Bioetycznej o opinię i zgodę, ale bezskutecznie. Kilka dni przed decyzją dyrekcji dr Bachański złożył wniosek o urlop do 27 sierpnia.
"Leczenie prowadzone przez dr. Bachańskiego nigdy nie zostało - wbrew przepisom i wielokrotnym prośbom dyrekcji IPCZD - zgłoszone i nie otrzymało zgody Komisji Bioetycznej, a więc było nielegalne. Było prowadzone bez planu dawkowania leków i badań kontrolnych, bez rzetelnej oceny skuteczności i bezpieczeństwa leczenia w dokumentacji medycznej pacjentów" - napisało CZD. Dodano też, że w CZD prowadzony jest inny eksperyment medyczny - pozytywnie zaopiniowany przez Komisję Bioetyczną - polegający na stosowaniu jedynego dostępnego w Polsce leku zawierającego kanabinoidy u pacjentów z lekooporną padaczką.
Resort zdrowia podawał, że terapia "była nielegalna i prowadzona z narażeniem dzieci na niebezpieczeństwo". Jak zaznaczono w piśmie MZ, "nie było żadnego protokołu leczenia, nie zapewniono w sposób systematyczny kontroli stanu zdrowia dzieci, nie było regularnego harmonogramu wizyt kontrolnych, nie prowadzono monitorowania stężenia leku we krwi dziecka, nie analizowano w sposób metodologicznie poprawny potencjalnych objawów ubocznych ani poprawy stanu zdrowia".
Sam dr Bachański w liście otwartym do ministra zdrowia Mariana Zembali pisał, że CZD dokonało na nim linczu i podważyło "w sposób nieludzki i niezgodny z prawdą" jego kompetencje i doświadczenie zawodowe. Zapewnił, że jego przełożeni wiedzieli o prowadzonym przez niego leczeniu i otrzymał on zgodę na leczenie nie więcej niż dziesięciu pacjentów. Jak dodał, jego przełożeni nie interesowali się szczegółowo przebiegiem leczenia, nikt też nie przekazywał mu żadnych uwag dotyczących m.in. dawkowania leków i prowadzonej dokumentacji medycznej.
7 sierpnia br. CZD złożyło zawiadomienie dot. możliwości popełnienia przez Bachańskiego przestępstwa narażenia pacjentów Centrum na utratę życia, lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz możliwości przestępstwa przez prowadzenie tego badania klinicznego bez uzyskania świadomej zgody przedstawicieli prawnych uczestników badania. Śledztwo prowadzone jest z art. 160 Kk, który przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 3 dla tego, kto "naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu". Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega on karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Sprawą dr Bachańskiego zajmuje się obecnie Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś. Śledczy nie ukrywają, że będzie problem z oceną działań lekarza, ponieważ brakuje ekspertów od takich niekonwencjonalnych metod leczenia.