Lider "Solidarności" nie musi przepraszać za "esbeka"
Janusz Pałubicki nie musi przepraszać Jerzego Nowackiego za to, że ujawnił, iż ten donosił na niego komunistycznej Służbie Bezpieczeństwa – orzekł w poniedziałek Sąd Okręgowy w Poznaniu.
Sprawa zaczęła się w październiku 2005 r. podczas zorganizowanej w Poznaniu konferencji „Solidarność w aktach SB”. Pałubicki, który w latach 80. był szefem wielkopolskiej Solidarności, ujawnił, kto donosił na niego komunistycznej Służbie Bezpieczeństwa. Jak wynikało z dokumentów, jednym z najaktywniejszych agentów działających w podziemnych strukturach miał być Jerzy Nowacki, współpracownik KOR-u, a później działacz podziemnej Solidarności, dziennikarz poznańskiej TVP. Pałubicki powoływał się przy tym na dokumenty zgromadzone w zasobach IPN-u, a także na opinię, z której miało wynikać, że tajnym współpracownikiem SB był właśnie Nowacki. Swoje raporty i donosy miał podpisywać „Stanisław Brzozowski”. Miał być również zarejestrowany pod pseudonimami „Magda” i „Marek”.
Nowacki, który poczuł się zniesławiony ujawnieniem go jako agenta, pozwał Pałubickiego do sądu w procesie cywilnym. Zaprzeczył, jakoby miał współpracować z SB. Stwierdził również, że ujawnienie jego rzekomej współpracy pociągnęło za sobą zwolnienie go z pracy z powodu „utraty zaufania społecznego”.
Już w trakcie procesu Krzysztof Kaźmierczak, jeden z lokalnych dziennikarzy, dotarł do pozostających w zasobach IPN-u dokumentów, które dodatkowo obciążały Nowackiego. Wśród nich nie zachowała się teczka agenta, zniszczeniu uległy też własnoręcznie pisane donosy. Jednak wielopoziomowość biurokracji komunistycznych służb specjalnych sprawiła, że zachowały się mikrofilmy z wyciągami istotnych akt oraz kopie doniesień agentów. Te bowiem były kopiowane w różnych celach, co utrudniało ich całkowite zniszczenie. – Mikrofilmy pokrywają się z ocalałymi papierowymi aktami, zgadzają się numery i daty na dokumentach, nie ma podstaw, by kwestionować ich autentyczność – mówi „Codziennej” Kaźmierczak.
Sąd nie rozstrzygał, czy Nowacki był Tajnym Współpracownikiem, a jedynie, czy naruszone zostały jego dobra osobiste. W uzasadnieniu ustnym uznał, że zostały, ale nie w sposób bezprawny. Oznacza to, że Pałubicki przepraszać nie musi. Sąd stwierdził równocześnie, że powołując się na dokumenty i ustalenia Instytutu Pamięci Narodowej, były szef wielkopolskiej Solidarności dochował rzetelności, ponieważ IPN jest państwowym urzędem i jako taki jest wiarygodny. Wyrok nie jest prawomocny.
Wojciech Mucha